sobota, 14 maja 2011

Lubelskie - Nałęczów

Wszyscy gdzieś pędzą, zabiegani swoimi, i nie tylko swoimi, sprawami. Jednak muszą w pewnym momencie się zatrzymać i odpocząć. Idealnym miejscem na "odizolowanie" się od świata i ludzi jest Nałęczów. Malutkie miasteczko uzdrowiskowe w Polsce wschodniej, znajdujące się blisko Kazimierza Dolnego nad Wisłą i Puław. To miejsce, gdzie można pospacerować wśród cudownej zieleni, po ścieżkach, po których przechadzali się Prus i Żeromski. Tutaj mieszkała przez pewien okres swojego życia Ewa Szelburg-Zarembina, której domu niestety nie zachowano. A szkoda. Ale można zajrzeć do Chaty Żeromskiego i muzeum Bolesława Prusa i obejrzeć ich wspaniałe skarby.
Chociaż czasami jest tutaj dużo przyjezdnych, jednak każdy znajdzie jakieś miejsce tylko dla siebie. W pięknym Parku Nałęczowskim można odpocząć w upalne letnie dni, poobserwować jak dostojnie pływają po stawie łabędzie. A jeśli ktoś zechce poczuć namiastkę tropików zapraszam do Palmiarni, w której wśród okazów wspaniałej roślinności można ugasić pragnienie smaczną wodą.
Nałęczów oferuje bogatą bazę noclegową, więc dla każdego znajdzie się miejsce, gdzie będzie mógł spocząć po całodziennych spacerach, a także będzie mógł skorzystać z bogatej oferty jaką oferuje np Nałęczowskie SPA.
Nie pozostaje mi więc nic innego jak zaprosić do Nałęczowa!!!

Wrocław

Autorem artykułu jest Aska

Wrocław - miasto jazzu i kina

Wrocław to miasto z ogromnym dobytkiem kulturalnym, w którym odbywają się jedne z największych festiwali w kraju. Niepowtarzalny klimat tworzy kultura przez duże K, rozumiana w inny sposób niż koncerty gwiazdek z MTV. Kultura, którą promuje Wrocław ma słodko- gorzki zapach "Kawy i Papierosów" i wydaje dźwięki saksofonu.


Wrocław jest miastem od lat silnie związanym z polską kulturą i przemysłem filmowym.
Jego międzynarodowe festiwale słyną na całym świecie i przyciągają wielbicieli dobrego kina z różnych szerokości geograficznych.
Szczególna miłość do filmów, w tym mieście, ma związek z powstaniem w niej Wytwórni Filmów Fabularnych, w 1952 roku, w której to wyprodukowano aż ź wszystkich filmów nakręconych w Polsce po II wojnie światowej. Do klasyków kina, powstałych we Wrocławiu, możemy zaliczyć Popiół i Diament Wajdy, Nóż w wodzie Polańskiego czy Bliznę Kieślowskiego. Gdy spojrzymy na to piękne miasto z perspektywy filmów w nim nakręconych, zwiedzanie Wrocławia wydaje się jeszcze ciekawsze. W Stawce większej niż życie np. Wrocław występował jako Berlin, a Teatr Lalek występował jako Teatr Roma. Co ciekawe, Wrocław ma na Dworcu Głównym jedyne działające w Europie kino dworcowe.
Miłość do filmów współcześnie, miasto Kieślowskiego pielęgnuje głównie przez organizację festiwali. Do najbardziej znanych tego typu imprez we Wrocławiu należą festiwale kina niezależnego Era Nowe Horyzonty oraz Offensiva. Obie imprezy, co roku, ściągają ogromne rzesze kino maniaków, którzy znudzeni popkulturową papką, którą serwują nam nadawcy telewizyjni i kino rodem z Hollywood, poszukują kina wrażliwego, a jednocześnie o dużej mocy. Właśnie takie filmy prezentowane są na obydwu festiwalach. Dotąd nie emitowane w Polsce, dobierane są wyłącznie na podstawie innowacyjności. Na alternatywność stawiają również organizatorzy największego festiwalu muzycznego we Wrocławiu - Jazz nad Odrą, który jest jednym z najstarszych festiwali jazzowych w Polsce. W trakcie swojego istnienia w konkursie, który jest jego najważniejszą częścią wyłonił tak wielkie indywidualności polskiej sceny jazzowej jak : Ewa Bem, Włodzimierz Nahorny, Zbigniew Seifert, Krzesimir Dębski. Z biegiem lat profil festiwalu uległ zmianie, pojawiało się coraz więcej gwiazd europejskiego i światowego jazzu.
Może warto czasami przestać narzekać i sięgnąć po coś nowego? Jak widać, w Polsce również, odbywają się wydarzenia kulturalne na które warto się wybrać. Warto dostrzec, że kultura na naprawdę wysokim poziomie jest na wyciągnięcie ręki, żeby ją spotkać może nie trzeba wyjeżdżać do Paryża, a wystarczy zapoznać się z repertuarem rodzimych festiwali.

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Tatry

Autorem artykułu jest Wtatry

Tatry Wysokie

Tatry Wysokie - część Tatr uznawana oficjalnie za środowisko alpejskie (staroalpejskie), jedyne w Polsce miejsce gdzie można wznieść się ponad 2000 m.n.p.m. Mniej odwiedzane przez turystów z racji trudności szlaków co nie oznacza, że nie zatłoczone, w sezonie letnim na porządku dziennym są zatory ma Rysach (2499), Świnicy czy osławionej Orlej Perci.


Z 340 km2 powierzchni tylko tylko 80 km2 powierzchni Tatr Wysokich znajduje się po polskiej stronie. Ten skrawek Tatr jak przypadł nam w udziale z Słowacją, traktujemy rabunkowo (w porównaniu do Słowacji) i mimo unikalności panującego tutaj ekosystemu, jego niezaprzeczalnych i uniklanych warunków endemicznych, wyniszczamy nieprzemyślaną turystyką.

Co ciekawe według badań statystycznych Tatrzańskiego Parku Narodowego, rejon Tatr Wysokich jest coraz częściej odwiedzany i wzrasta równolegle z liczbą odwiedzających Tatry turystów. Niestety nie idzie to w parze z pogłebieniem wiedzy, doświadczenia i kultury na terenie TPN, o czym może świadczyć proporcjonalnie zwiększający się odsetek turystów, którzy w Tatrach giną na skutek wypadków.

Tatry Wysokie w Polsce to tak naprawdę otoczenie trzech dolin: Doliny Rybiego Potoku, Doliny Roztoki i częsciowo Doliny Gąsienicowej. Na grani granica przebiegnie od Przełęczy Liliowe do korony szczytów Żabiej Grani. Na większości z nich poprowadzone są szlaki turystyczne za wyjątkiem rejonów wyznaczonych jako rezerwaty ścisłe: Rejon Miedzinego i Opalonego, Mięguszowieckich Szczytów, Żabiej Grani.

Rejon Tatr Wysokich jest mekką dla zaawansowanych turystów górskich i wspinaczkowych z szczególnym naciskiem na turystykę i wspinaczkę zimową, tutaj kształtcą się Taternicy i zawodowcy wspinający się w Himalajach mający w Tatrach miejsce do treningów wydolnościowych i sprawnościowych. Organizowane w szkolenia i incjatywy bardziej znamienitych wspinaczy kursy taternickie i lawinowe, gromadzą coraz większą liczbę świadomych "urzytkowników" Tatr Wysokich.

W porównaniu do części Tatr Wysokich leżących po słowackiej stronie możemy poszczycić się większą liczbą jezior, włącznie z tym największymi w całych Tatrach: Wielkim Stawem Polskim, Morskim Okiem i Czarnymi Stawami (w Dolinie Pięciu Stawów Polskicj i pod Rysami

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Pieniny - Szczawnica

Autorem artykułu jest Joas

Polska na weekend - Szczawnica

Zapewne wielu z was ma dosyć weekendowego siedzenia w domu, chciałoby się choć na chwilę gdzieś wyrwać poza obręb miejskiej dżungli. Oczywiście najlepiej byłoby zagranicę, na słoneczne piaszczyste plaże Morza Śródziemnego.


Jednak weekend ma tylko 2 dni, więc takie podróże odpadają, przynajmniej do czasu wakacji lub kolejnego długiego weekendu. Pozostaje zatem zwiedzanie naszego pięknego kraju. Do wyboru mamy naprawdę wiele malowniczych i zapomnianych miejsc, czy to nad morzem, czy w górach. Jednym z nich jest bez wątpienia Szczawnica, która jest idealnym miejscem na weekendowy wypad w góry, szczególnie dla mieszkańców południowej części Polski. Szczawnica to miasto w Małopolsce, w dolinie potoku Grajcarka - prawego dopływu Dunajca. Znajduje się między Pieninami a Beskidem Sądeckim. Od połowy XIX wieku funkcjonuje jako znane uzdrowisko, głównie chorób układu oddechowego i przewodu pokarmowego, z racji występowania szczaw alkalicznych słonych oraz korzystnych warunków klimatycznych. Znajdująca się tu Stacja Narciarska Palenica z najdłuższą trasa - z Szafranówki (1800 m, tzw. Trasa Rodzinna) oraz najbardziej znaną Palenica 1 z Palenicy (o długości 1000 m - jedna z ciekawszych tras zjazdowych w Polsce), jest obsługiwana przez z 4-osobowy wyciąg krzesełkowy o przepustowości 2200 osób na godzinę. W Szczawnicy rozpoczyna się również Droga Pienińska - pieszo-rowerowy szlak biegnący wzdłuż Dunajca (głównie po słowackiej stronie) i kończący się w słowackim Czerwonym Klasztorze. Jak widać, w Szczawnicy można zarówno się zrelaksować, jak i liczyć na aktywny wypoczynek podczas górskiej wspinaczki. W zależności od wolnego czasu i odległości nas dzielącej od tej miejscowości możemy zdecydować się na wizytę jednodniową, lub dłuższą. Szczawnica noclegi posiada praktycznie na każdą kieszeń, od luksusowych hoteli, po pokoje w domkach i pola namiotowe. Dlatego planując tam nasz wymarzony weekend bez problemu znajdziemy miejsce do przenocowania. Oczywiście trzeba się liczyć z utrudnieniami i większymi kosztami podczas sezonu, dlatego mimo wszystko warto taki weekendowy wypad zaplanować z odpowiednim wyprzedzeniem.

Odkurzacz centralny


---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Polska - Pobierowo

Autorem artykułu jest Mateusz Kot

Pobierowo - atrakcje i noclegi

Noclegi w Pobierowie, hotele, pensjonaty i domki letniskowe, ich różnorodność sprawia że Pobierowo z roku na rok odwiedza coraz więcej turystów-wczasowiczów.


Pobierowo to bardzo dobry wybór jeśli idzie o spędzenie wspaniałych wakacji nad morzem bałtyckim. Wyborowa infrastruktura gastronomiczna i baza hotelowa w Pobierowie gwarantuje udane wczasy i wygodny wypoczynek.
Osoby, które raz zasmakowały wakacji w Pobierowie nadzwyczaj często nie szukają innych ośrodków nad morzem bałtyckim tylko rok rocznie wracają na urlop do Pobierowa. Podobnie w sprawach zakwaterowania, noclegów zostają niejednokrotnie wierne jednej opcji.

Fraza i wakacyjny temat Pobierowo noclegi to problem rzeka, natomiast duży asortyment różnych form noclegowania, świadczonych usług nakłania do przemyślenia decyzji i wybrania dla siebie propozycji najwierniej dostosowanej pod względem nie tylko koszty, ale również standardu czy miejsca.

Niezwykle dużo opcji noclegowych w Pobierowie oferowanych jest bardzo przy plaży, niektóre mieszkania i tanie pokoje rozmieszczone są na wydmach rozdzielających plaże od miasteczka. Z kolei apartamenty i tanie noclegi rozlokowane w dalszej odległości od brzegu morza oferują bonusowe atrakcje jak choćby wielorakie zaplecze sportowo-rekreacyjne takie jak baseny, boiska do gry w piłkę nożną i siatkową a także korty tenisowe i liczne place zabaw dla dzieci.

Poszukując opcji noclegowych w Pobierowie powinno się przeglądnąć kilkadziesiąt ofert, jest z pewnością w czym wybierać, a poszukiwania najlepszego miejsca noclegowego dopasowanego do własnych potrzeb najlepiej zacząć już wczesną wiosną.

Mateusz Kot

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Na rowerze przez Polskę

Na rowereach przez Polskę!

Autorem artykułu jest Kacper Pawłowski



Na rowerach przez Polskę Osoby, które przemierzały Polskę na rowerach z pewnością przyznają, że to chyba najprzyjemniejszy sposób poznawania zarówno wielkich miast, jak i malowniczych miasteczek.

Przeglądając mapy polskich szlaków rowerowych, szybko dojdziemy do wniosku, że praktycznie w każdej części kraju znajdują się urokliwe trasy. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko wyruszyć w drogę…

Nomenklatura

Zanim przejdziemy do opisu szlaków rowerowych w Polsce, uporządkujmy nazewnictwo związane z tym tematem. Z pewnością ułatwi to nam zgłębienie tego tematu.

Droga rowerowa – to pojęcie, które ma bezpośrednie odzwierciedlenie w Prawie o ruchu drogowym. To droga publiczna będąca oficjalnie przeznaczona do ruchu rowerowego, oznakowana i spełniająca odpowiednie wymogi. Może być zarówno samodzielna, jak i niesamodzielna czyli w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni. Jest ona także potocznie nazywana ścieżką rowerową.

Szlak rowerowy – to trasa dla rowerzystów o wycieczkowo-rekreacyjnym charakterze. Jest ona opatrzona odpowiednimi symbolami spełniającymi normy PTTK (najczęściej czarny symbol roweru i pasek o odpowiednim kolorze). Szlak rowerowy może przebiegać zarówno drogami rowerowymi, jak i zwykłymi drogami publicznymi i niepublicznymi.

Rowerowa Polska a rowerowa Europa

Wielu rowerzystów, którzy mieli przyjemność jeździć europejskimi drogami rowerowymi, narzeka na słaby rozwój sieci ścieżek rowerowych w Polsce, a zwłaszcza ich słabą jakość i funkcjonalność. Jednocześnie podkreślają, że Polska oferuje niebywałe bogactwo widoków, atrakcyjne tereny i ciekawe miejsca do obejrzenia i zwiedzania.

EuroVelo – europejska sieć

Ogólnoeuropejski projekt Europejskiej Federacji Cyklistów postanowił zbudować dwanaście długodystansowych szlaków rowerowych, które przebiegają wzdłuż i wszerz całej Europy. W planach mają mieć łącznie 60 000 km, obecnie jest oddanych do użytku nieco ponad 20 000 km. Do najciekawszych tras EuroVelo należą m.in. „Szlak Pielgrzymi” biegnący od norweskiego Trondheim do Hiszpanii do Santiago de Compostela. Wybierając tę trasę, możemy podążać śladami średniowiecznych pielgrzymów, którzy przemierzali europejskie kraje, by modlić się w miejscach religijnego kultu. Inną niesamowitą trasą jest „Szlak Rzek”, który biegnie wzdłuż Loary, Jeziora Bodeńskiego, Dunaju. Także w Polsce znajdują się trasy EuroVelo m.in. „Szlak bursztynowy” rozpoczynający się w Gdańsku i zmierzający nad Adriatyk do Chorwacji. Warto dodać, że idea EuroVelo jest odpowiedzią na amerykański projekt Greenway.

Poznaj swój kraj

Nie trzeba jednak wybierać się za granicę, by zachwycać się wspaniałymi trasami i cudownymi widokami. W Polsce jest bardzo dużo tras, których przemierzanie gwarantuje niezwykłe wrażenia estetyczne i satysfakcję. Przeglądając portale internetowe dla rowerzystów, natkniemy się na setki tras, z których wiele zasługuje na najwyższą ocenę. Co więcej, rowerzyści-internauci wciąż wprowadzają nowe lub zmodyfikowane trasy, które dostarczają kolejnych wrażeń dla miłośników dwóch kół. Wystarczy wpisać tylko swoją miejscowość, by na ekranie komputera pojawiły się dokładnie opisane szlaki rowerowe z wymienionymi atrakcjami czy określonym poziomem trudności. Oczywiście idealnym pomysłem jest także skorzystanie z bagażnika samochodowego i wyprawa do innej miejscowości, by tam rozpocząć rowerowe wojaże. Tutaj wyobraźnia nie zna granic. Chcemy pojeździć dookoła jeziora, wybrać się w górską wyprawę czy beztrosko przemierzać polskie wsie i małe miejscowości – to wszystko jest w zasięgu ręki.

Do najciekawszych polskich szlaków rowerowych rowerzyści zaliczają m.in. Szlak Wzgórz Szymbarskich. Ta leżąca na północy kraju trasa jest też jedną z najlepiej przygotowanych. Teren jest niezwykle malowniczy, a na swojej drodze można napotkać mnóstwo atrakcji np. wieżę widokową w Wieżycy czy słynny drewniany dom ustawiony „nogami do góry” w Szymbarku. Warto także wybrać się w Beskid Niski lub w Beskidy, gdzie malownicze góry i pagórki zagwarantują niesamowite przeżycia wizualne, a świetnie przygotowane trasy pozwolą się w pełni usatysfakcjonują miłośników jednośladów.

Atrakcyjne polskie trasy można wymieniać godzinami. Rację ma jednak ten kto powie, że w każdym miejscu Polski jest gdzie jeździć na rowerze, wystarczy tylko trochę się rozejrzeć, zasięgnąć języka w Internecie i ruszyć na trasę.

W drogę!

Sezon wiosenny rozpoczęty. To idealna pora, aby zarówno zadbać o nasze zdrowie i samopoczucie, jak i przyjemnie spędzić czas poznając bogactwa naszej ojczyzny. Jeśli chcemy połączyć te obydwa cele, najlepszą opcją będzie wybranie się na rowerową wyprawę.

---

Sklep Rowerowy T-BIKE.PL - rowery górskie, mtb, miejskie - sprzedaż i serwis rowerów.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

A może Rejsy Morskie

Rejsy morskie

Autorem artykułu jest Joy of Comunism



Dla kogo organizowane są rejsy morskie? Wydaje się, że dla tych, którzy są w stanie zapłacić nieco więcej, a ich oczekiwania dotyczą przede wszystkim tego, co można po drodze zwiedzić.

Te najpopularniejsze odbywają się na ogromnych statkach wycieczkowych, które porównać można do wielkich hoteli gdzie mieszka kilkuset gości obsługiwanych przez dziesiątki kelnerów, pokojówek i sprzątaczek. Takie rejsy morskie to wyprawa, która dla wielu może być jedyna w swoim rodzaju. Bo chociaż są tacy, którzy twierdzą, że prawdziwą przygodę przeżyć można jedynie na żaglach, to większości wyprawa statkiem przez Atlantyk lub Morze Śródziemne dostarczy wystarczająco wrażeń.

Ile trzeba zarezerwować pieniędzy? To zależy. Rejsy morskie w dalszych zakątkach świata kosztują więcej. Spore znaczenie ma także komfort podróżowania. Na tej samej jednostce oferowane są bowiem kabiny standardowe i takie, które pretendować mogą do miana apartamentów. Przykład? Rejsy morskie wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki mogą kosztować 900 euro, ale też3,4 tys. Wszystko zależy od rodzaju kabiny. Najtańsze są te wewnętrzne, w których nie ma okna. Te z widokiem na morze to konieczność wyjęcia większej ilości gotówki z portfela. A najdroższe są oczywiście apartamenty. W ofercie biur podróży organizujących tego rodzaju rejsy morskie są też znacznie droższe pozycje. Na przykład szesnastodniowa wyprawa na Pacyfik kosztuje od 6 do 14 tys. euro za miejsce w kabinie. Te pieniądze gwarantują oczywiście pełne wyżywienie, a nawet niektóre napoje alkoholowe.

Dla tych, którzy dysponują mniejszymi zasobami opcją może być Morze Śródziemne i Czarne. Rejsy morskie w tych okolicach są zdecydowanie tańsze. Na trasę Genua – Ukraina – Genua popłynąć już można za około 0,5 tys. euro. Oczywiście w kabinie wewnętrznej. Za widok na morze trzeba dopłacić kolejne 200 euro. Do tego należy doliczyć koszty dojazdu do Genui, które również wynieść mogą kilkaset euro.

Dokąd można popłynąć? Praktycznie wszędzie. Rejsy morskie mają to do siebie, że organizowane są na trasach liczących tysiące kilometrów. Za jednym zamachem można więc zobaczyć Włochy, Grecję i wybrzeże Morza Czarnego. Albo zahaczyć o każde ważniejsze miejsce na trasie z Cape Town do Barcelony.

Nieco inaczej jest w przypadku Karaibów, gdzie zakres terytorialny jest mniejszy, ale intensywność wyższa. To w tamtym regionie zobaczyć można najwięcej piaszczystych plaż i palm kokosowych.

Jedynym problemem, jaki można zauważyć w przypadku tego rodzaju rejsów jest dość długi czas, jaki podróżujący spędzić muszą w zamkniętej przestrzeni statku. Bo chociaż pasażerskie giganty zapewniają różne rodzaje rozrywki, to jednak wciąż ograniczają możliwość wyjścia. Z naturalnych względów.

Są więc rejsy morskie ciekawą opcją dla tych, którzy dysponują nieco większymi pieniędzmi przeznaczonymi na wakacyjny wypoczynek, ale nie chcą wydawać ich na kolejny turnus w hotelach rozsianych po popularnych kurortach.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czechy - Skalne Miasto

Skałki, skałki...

Autorem artykułu jest Kamila Borkowska



Wielu z nas weekendy lubi spędzać aktywnie, poza domem, w otoczeniu natury i najbliższych. Jednym z takich miejsc jest Skalne miasto w Czechach, tuż przy granicy z Polską. Przepiękne widoki, cały dzień spędzony na świeżym powietrzu, w otoczeniu najbliższych.Czy jest lepszy sposób na spędzenie weekendu?

Znane na całym świecie Adrszpaskie Skalne Miasto położone jest na południe od wioski Adrszpach w północno wschodniej części Czech. Piaskowcowy płaskowyż Adrszpasko – Tieplicki należy do najrozleglejszych w środkowej części Europy. Północna i zachodnia część to Skały Adrszpaskie. Bardziej rozległe Skały Teplickie zajmują południową i wschodnią część masywu. Objęte ochroną w Narodowym Rezerwacie Przyrody „Adrszpasko - Tieplickie Skały”. Na świecie jest niewiele miejsc, w których występuje taka różnorodność osobliwych, romantycznych i czarujących zarazem form powstałych ze skał pod wpływem działania wiatru, wody i zmian temperatury. Przyroda nadała piaskowcom Skalnego Miasta niesamowite formy, jakich nie mogłaby im nadać ludzka ręka. Można tu bez końca podziwiać jej niesamowitą siłę stwórczą: dziewicze, skaliste wzniesienia, wąwozy i labirynty wśród skalnych wież, czy dziwne formy skalne przypominające mury budowli gigantów. Koncentracja tak wielu elementów na małej przestrzeni pobudza naszą wrażliwość estetyczną i wyobraźnię. Skały nie są martwe. Pomiędzy nimi i na nich w szczególnych warunkach mikroklimatycznych rozwija się życie. Tu, z dala od zgiełku świata zachowały się rzadkie gatunki zwierząt i roślin. Warunki bytowania dla tutejszej fauny i flory są czasem ekstremalnie trudne, ale dzięki nim mogły tu przetrwać gatunki reliktowe. Na wierzchołkach skał znajdują się suche, latem mocno nagrzewające się stanowiska, na których rosną tylko najodporniejsze rośliny. W głębokich i wąskich wąwozach panuje stale chłód, wilgoć i cień. W najchłodniejszych wąwozach śnieg utrzymuje się do maja, a w licznych na tym terenie jaskiniach nawet o miesiąc albo i dwa dłużej. Dzięki chłodowi i wilgoci rosną tu rośliny takie jak: modrzyk alpejski, czy pod białek alpejski, których naturalnym środowiskiem są wysokie góry. Różnorodność przyrody jest zaskakująca, a oryginalność występujących tu mikro środowisk cenna nie tylko dla przyrodników. Dla zwykłych ludzi odwiedzających ten zakątek także. Niesamowite dzieło przyrody, bogate w podgórską i górską faunę i florę doceniono już w 1933 r. obejmując ten obszar ochroną. Obszar chroniony ma obecnie powierzchnię ponad 1800 ha i stanowi największy rezerwat w Republice Czeskiej. Adrszpachy docenili alpiniści. Pierwszej znanej wspinaczki dokonano tu prawie przed dziewięćdziesięciu laty - 21 maja 1923 r. wspinacze z Saksonii zdobyli pierwszą wieżę skalną. Nadali jej nazwę „Świętojańska”, obecnie nazywa się ją Król. Jest to jedna z najbardziej dominujących skał w krajobrazie Skał Adrszpaskich. Sport wspinaczkowy rozwija się tu intensywnie. Obecnie jest kilka tysięcy tras wspinaczkowych wśród ogromnej ilości skał; począwszy od tych najmniejszych, a skończywszy na prawie stumetrowej wysokości skale o pięknej nazwie Kochankowie. Znajdziemy też tu: Głowę Cukru, Adama i Ewę, Kibica, Turka, Studenta i wiele, wiele innych skał o równie wdzięcznych nazwach. Przejdziemy przez naturalne bramy skalne. Szlaki turystyczne w Skałach Adrszpaskich zaczęto budować już na początku XIX w. Obecnie można wędrować kilkoma trasami. W czasie wędrówki mamy okazję do podziwiania najbardziej urokliwych zakątków Skalnego Miasta z przygotowanych dla turystów miejsc widokowych. Na pokonanie stosunkowo płaskiej, okrężnej trasy po Ardszpachach potrzeba ok. 2 godzin. Na najnowszą i najłatwiejszą trasę wokół piaskowni potrzeba ok. 40 min, bo do przebycia jest zaledwie 1,5 km. Najstarszą udostępnioną częścią jest droga prowadząca skalnym wąwozem przez cienisty i chłodny Słoniowy Rynek do Małego Wodospadu. Jest to łatwa i stosunkowo równinna trasa. Nowe drogi prowadzą licznymi schodami, przez skalne tunele do Dużego Wodospadu i Jeziorka – szczególnych atrakcji Skalnego Miasta. Ci, którzy wybiorą trasę do Wielkiego Wodospadu i Jeziorka mogą skorzystać z dodatkowej atrakcji w postaci rejsu dużą łodzią po jeziorze wśród skał. Od Jeziorka w skalnym wąwozie prowadzi znakowana ścieżka do bardziej rozległego i równie ciekawego Teplickiego Skalnego Miasta i Teplic nad Metuji.

---

Kamila Borkowska imprezy dla firm


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bieszczady - Wetlina

Wetlina

Autorem artykułu jest Boogey



Szukasz ciekawego miejsca na spędzenie swoich ciężko wypracowanych kilku dni urlopu? Zapraszamy w Bieszczady - owiane tajemnicą i niedostępnością góry, które zachwycają swoją unikalnością i pięknem przyrody.

Jedną z najciekawszych miejscowości na bieszcadzkiej mapie jest Wetlina. Położona w sercu Bieszczadów Wysokich, u podnóża Połoniny Wetlińskiej wieś przeżywa w ostatnich latach swój turystyczny rozkwit.

A zaczynało się tak niepozornie... Potężna wieś jaką Wetlina była przed wojną została niemal całkowicie zrównana z ziemią w wyniku tzw. "Akcji Wisła". Dopiero w latach 70-tych na te tereny zaczęła powracać cywilizacja, za sprawą Lasów Państwowych, które założyły w Wetlinie nadleśnictwo, a wraz z nadleśnictwem przybyły tłumy ludzi szukających pracy i przygody. Następnie nieśmiale zaczęły powstawać pierwsze obiekty noclegowe, gdyż turyści od zawsze chętnie odwiedzali Bieszczady. Oczywiście na początku było ich zdecydowanie mniej i zaliczali się raczej do grupy śmiałków zapuszczających się w dzikie i niezbadane tereny.

Dziś Wetlina niczym nie przypomina tej sprzed 40 lat. Rozbudowana baza noclegowa oraz gastronomiczna przyciągają coraz to nowych turystów. Przygotowane i zadbane szlaki zachęcają do pieszych wędrówek. Znajdzie się również coś dla zwolenników zimowego szaleństwa. Wetlina posiada na swoim obszarze trasy do narciarstwa biegowego, a w niedalekiej odległości dostępne są wyciągi narciarskie. W sezonie wakacyjnym organizowane są różnego rodzaju koncerty i festiwale, które gromadzą sporą widownię.

Wetlina z roku na rok przeobraża się w rozbudowany ośrodek turystyczny, który warto polecić każdemu kto potrafi zachwycić się naturą i poszukuje czegoś więcej niż tylko miejsca do "przeleżenia" swojego urlopu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Zamki Polskie - Zamek Tęczyńskich

Trochę zapomniany zamek Tęczyńskich

Autorem artykułu jest Li Li



Wiele osób przyjeżdżając do stolicy Małopolski chętnie lubi zobaczyć coś innego oprócz tego, co jest w standardowej ofercie dla turystów. Wielu znich lubi oglądać stare zamki czy pałace. A w okolicach Krakowa pełno jest takich zabytków.


Jeden z piękniejszych zamków znajdujących się w okolicach Krakowa można podziwiać niedaleko wsi Rudno w gminie Krzeszowice. Nie jest on tak znany jak zamek w Pieskowej Skale, ale nie ustępuje mu pod względem wydarzeń historycznych z nim związanych. Miejsce, gdzie wybudowano zamek, ma barwną pod względem geologii przeszłość. W odległych czasach był tutaj wulkan.

W XIV wieku okolice wsi Rudno były w posiadaniu możnej i potężnej wówczas rodziny Toporczyków. W latach 1331-1361 Tęczyńscy, którzy pieczętowali się herbem Topór, wybudowali na stożku dawnego wulkanu zamek. Nawój z Morawicy i jego syn Andrzej z Tenczyna aktywnie wspierali Piastów (Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego) w ich polityce. Za swoją służbę byli sowicie wynagradzani i pełnili ważne funkcje w państwie np. Andrzej z Tenczyna był wojewodą krakowskim i często zastępował króla, gdy Kazimierz Wielki wyjeżdżał poza Kraków. W XV i XVI wieku znaczenie i bogactwo rodu Tęczyńskich wciąż rosło. W XVI wieku cesarz Karol V nadał rodowi Tęczyńskich tytuł hrabiów Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

W drugiej połowie XVI wieku zamek został gruntownie przebudowany. Z rezydencji gotyckiej przeobraził się w renesansową siedzibę. Przebudowę zamku zlecił kasztelan wojnicki Jan Tęczyński. Taka była wówczas moda. Wzorcem dla wielu budowli był zamek wawelski. Najbogatsza szlachta nie chciała być gorsza od króla i wiele szlacheckich siedzib pod względem architektonicznym było niewiele gorsze od zamku królewskiego na Wawelu.

W połowie XVII wieku został przez Szwedów podpalony. Od tego momentu właścicielom zamku nie udało się już nigdy przywrócić mu dawnej świetności i znaczenia. W połowie XVIII wieku na zamku wybuchł pożar. Od tego czasu zamek Tenczyn sukcesywnie niszczeje.

---

Zobacz także:
- wakacje w Bułgarii
- wakacje na Krymie
- Gruzja wycieczki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zamki Polskie - Zamek na Wawelu

Odnawiamy Wawel Królewski

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka



Zaciekawia nas dobrze nam znany Wawel swoją specyfiką, istnieje jak nigdzie indziej ściana z tabliczkami upamiętniającymi sponsorujących odnowę zabytku. Chyba każdy chciałby być upamiętniony w tak oryginalny sposób

CEGIEŁKI NA WAWELU

W murze wawelskim umieszczono 788 cegiełek darczyńców zamku. Obecnie będzie trwała renowacja tego fragmentu murów obronnych. Zamek Królewski będzie przeprowadzał tą inwestycję w dwóch etapach, czeka tylko na specjalistyczną firmę, która dokona odnowy pod okiem biura Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa.

Renowacja muru cegiełkowego została wpisana na listę przedsięwzięć na Wzgórzu Wawelskim, a planuje ich więcej Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dyrekcja Zamku Królewskiego, którzy podpisali porozumienie w sprawach remontu, odnowy zabytku, w celu poprawy wyglądu obiektów Wzgórza Wawelskiego. Usprawni to stan krakowskiej turystyki.

Projekt osiągający kwotę prawie 20 milionów, miasto uzyska z funduszy Unii Europejskiej, a dzieki temu cegiełki w historycznym murze prowadzącym do bramy Herbowej można odrestaurować wmurowywane od 1921 roku cegiełki upamiętniające wszystkich darczyńców ratujących Wawelskie Wzgórze.

Umieszczone tabliczki są skromne, symbolizują swoją prostotą akcję poratowania i odnowienia Wawelu, upamietniając czyn piękny i szlachetny. Każdy kto zwiedzi nasze krakowskie wzgórze nie ominie prostokątnych bloczków jasnego piaskowca szydłowieckiego. Mur z tabliczkami wsparty jest na skale wapiennej, stanowi to dodatkowe koszty, krakowianie zastanawiają się jak będzie zorganizowany ruch turystyczny przy rozbieraniu muru. Może obawy raczej są wygórowane, ponieważ niejedna droga prowadzi do katedry wawelskiej.

Pamiętajmy o tym i doceńmy pierwsze ogólnonarodowe przedsięwzięcie dobroczynne, które zostało podjęte po odzyskaniu przez Polskę w 1918 roku niepodległości. To konserwatorzy zwrócili się z apelem do Polaków i wspomogli oni usuwanie z Wawelu śladów dewastacji dokonanej przez Austriaków podczas wojny. Odwołano się do ofiarności społeczeństwa co właśnie zaobfitowało cegiełkami z wyrytymi nazwiskami ofiarodawców, a są to osoby prywatne, instytucje, grupy wpłacające kwoty na sfinansowanie prac remontowych.

---

Artykuł jest propozycją dla http://saphiro.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zamki Polskie - Zamek w Baranowie Sandomierskim

Autorem artykułu jest Tomasz Biegański

Zamek w Baranowie Sandomierskim

W Baranowie Sandomierskim znajduje się późnorenesansowy zamek, ze względu na podobieństwa zwany Małym Wawelem. Siedziba rodu Leszczyńskich została zbudowana według projektu Santi Gucciego w latach 1591-1606.


Perła architektury renesansowej - zamek w Baranowie Sandomierskim, nazywany kiedyś "małym Wawelem" położony jest w nizinie dolnej Wisły.Pierwotny rycerski dwór obronny należał do rodziny Baranowskich herbu Grzymała. Leszczyńscy herbu Wieniawa przejęli posiadłości w 1578. Andrzej Leszczyński - wojewoda brzesko-kujawski rozpoczął budowę zamku i założył w nim bibliotekę. Zamek odwiedzał prawdopodobnie król Stefan Batory. Ostatnim właścicielem z rodu Leszczyńskich był Rafał - ojciec Stanisława Leszczyńskiego - króla Polski. Kolejnym właścicielem był Dymitr Jerzy Wiśniowiecki (w latach 1677 - 1682), później książę Józef Karol Lubomirski herbu Śreniawa (1683 - 1720), książę Paweł Sanguszko, Jacek Małachowski, Józef Potocki, Jan Krasicki. Po pożarze w 1849 roku, Krasiccy, ze względu na wysokie koszty, nie byli w stanie wyremontować zamku. Zrujnowaną budowlę kupił w 1867 roku Feliks Dolański z Grębowa. W roku 1898 ponownie zamek płonął. Odbudowę powierzono Tadeuszowi Stryjeńskiemu. W kaplicy zamkowej zaznaczony został przez niego styl krakowskiej secesji. Witraże zaprojektowane zostały przez Józefa Mehoffera, a autorem obrazu ołtarzowego był Stanisław Wyspiański. Ostatnim właścicielem był Roman Dolański, który stracił zamek w wyniku reformy rolnej z 1945 roku. W styczniu 1968 roku przekazano zamek Kopalniom i Zakładom Przetwórczym Siarki "Siarkopol" w Tarnobrzegu. Do 1995 istniało w zamku muzeum Zagłębia Siarkowego. Od lipca 1997 roku właścicielem zamku jest Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. w Warszawie. Część pomieszczeń jest udostępniona zwiedzającym. Możliwość wynajęcia restauracji zamkowej na imprezy okolicznościowe (sympozja, wesela).

Źródło: Wikipedia (na licencji GNU FDL)

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Zamki Polskie - Zamek Ujazdowski w Warszawie

Autorem artykułu jest Tomasz Biegański

Zamek Ujazdowski w Warszawie

Zamek Ujazdowski - zamek w Warszawie przy Trakcie Królewskim. Znajduje się na miejscu dawnej osady Jazdów, która została zniszczona w 1262 po najeździe Litwinów.


W 1516 roku w dworze w Jazdowie mieszkała księżna mazowiecka Anna Radziwiłłówna z synami Januszem i Stanisławem, a później po 1546 roku czasami królowa Bona Sforza, której Jazdów był własnością. W latach 70. XVI wieku królowa Anna Jagiellonka kazała zbudować nowy piętrowy drewniany dwór na północ od dzisiejszego zamku. W dworze tym odegrano przed królem Stefanem Batorym sztukę Jana Kochanowskiego "Odprawa posłów greckich". Murowany zamek zaczęto budować w roku 1624 na polecenie króla Zygmunta III Wazy pod kierunkiem nadwornego architekta Matteo Castelli w stylu wczesnego baroku, a ukończono za panowania króla Władysława IV. W założeniu miała to być nieoficjalna rezydencja królewska villa suburbia z trójarkadową loggią z widokiem na dolinę Wisły. Zamek, będący w istocie budowlą reprezentacyjną, a nie obronną, łączy w sobie cechy północnoeuropejskie (wieże, strome dachy) z cechami wczesnego baroku rzymskiego (symetria, amfilady). Budowla ta najpełniej uosabia polski styl wczesnego baroku. Za czasów Potopu został zniszczony i ponownie odbudowany. W 2 poł. XVII wieku właścicielem pałacu stał się Stanisław Herakliusz Lubomirski, który kazał Tylmanowi z Gameren przebudować wnętrza. W 1717 roku na polecenie króla Augusta II Mocnego zbudowano pod pałacem Kanał Piaseczyński o długości 820 metrów. W 1766 roku, pałac kupił król Stanisław August Poniatowski, który go znacznie przebudował. W 1784 roku, król przekazał pałac na koszary Gwardii Pieszej Litewskiej dlatego pałac znowu przebudowano. Tym razem w stylu klasycystycznym (proj. Stanisław Zawadzki). Od 1809 znajdował się w nim szpital wojskowy. Podczas II wojny światowej został ponownie zniszczony. W 1954 komunistyczne władze zadecydowały o zburzeniu ruin, lecz po 1973 roku pałac został odbudowany (proj. Piotr Biegański). Obecnie (od 1985) mieści się w nim Centrum Sztuki Współczesnej. Poniżej skarpy, na wschód od zamku, znajduje się Park Agrykola, a w stronę Wisły ciągnie się Kanał Piaseczyński. Zarówno Zamek Ujazdowski, jak i Kanał Piaseczyński wchodzą w skład większego założenia urbanistycznego: Osi Stanisławowskiej.

Źródło: Wikipedia (na licencji GNU FDL)

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Zamki Polskie - Zamek w Rzeszowie

Autorem artykułu jest Tomasz Biegański

Zamek w Rzeszowie

Jeden z głównych zabytków miasta wybudowany w latach 1902-1906 na miejscu dawnego zamku Lubomirskich. Jest ulokowany pomiędzy aleją Pod Kasztanami, aleją Lubomirskich, ulicą Chopina, placem Śreniawitów oraz ulicą płk Lisa-Kuli.


Aktualnie stanowi siedzibę sądu okręgowego, do 1981 znajdowało się w nim także więzienie. Pierwsza konstrukcja obronna powstała w tym samym miejscu prawdopodobnie już w XVI w. Następnie pod koniec tego stulecia swój dwór obronny w Rzeszowie wybudował Mikołaj Spytek Ligęza. W 1620 rozbudował go w stylu Palazzo in fortezza. Od 1637 zamek był własnością rodziny Lubomirskich. Główne prace budowlane na nim prowadzili Tylman z Gameren i Karol Henryk Wiedemann. W 1820 kompleks został przejęty przez władze austriackie i zaadaptowany do celów sądowniczych oraz więziennych. Jego wyburzenie na początku XX w. spowodowane było bardzo złym stanem konstrukcji. W historycznej formie do czasów współczesnych zachowano jedynie wieżę bramną i wieżyczki bastionów. W otoczeniu Zamku znajduje się Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie.

Własność Mikołaja Spytka Ligęzy
Fundatorem zamku rzeszowskiego był wywodzący się z rodziny senatorskiej kasztelan czchowski i sandomierski Mikołaj Spytek Ligęza. Ziemię rzeszowską przejął po części jako wiano wniesione przez jego pierwszą żonę Elżbietę Komarnicką, wdowę po Adamie Rzeszowskim. Resztę okolicznych włości wykupił od sióstr Elżbiety - Katarzyny i Zofii.

Umocnienia pierwotne
Stolica Rzeszowszczyzny leżała na lessowym wzgórzu wśród rozlewisk Wisłoka, w miejscu o wysokich walorach obronnych. Prawdopodobnie wraz z miastem Ligęza przejął leżącą na południowym cyplu wzniesienia ufortyfikowaną rezydencję. Jeśli tego typu kompleks rzeczywiście istniał, składał się on przypuszczalnie z murowanego budynku mieszkalnego i drewnianych budynków gospodarczych. Obszerny dziedziniec miały otaczać proste, ziemno-drewniane umocnienia z drewnianymi basztami umieszczonymi w narożnikach. Na tym miejscu pod koniec XVI w. Ligęza przystąpił do budowy nowej obronnej rezydencji, w której skład zostały zapewne włączone dotychczasowe zabudowania.

Pierwszy dwór obronny
O dworze obronnym (zamku) zbudowanym na polecenie Ligęzy wiadomo niewiele. Nie zachowały się informacje na temat jego architekta, ani dokładny opis formy kompleksu. Najwięcej informacji dostarcza inwentaryzacja przeprowadzona w 1897 r. przez Zygmunta Hendla. Podstawowym budynkiem kompleksu był murowany, piętrowy, dwutraktowy dwór położony w północnej części założenia. Miał on rzut zbliżony do prostokąta z sienią przelotową na osi. Przy nim stało prawdopodobnie kilka budynków gospodarczych, których dokładna lokalizacja i funkcje nie są znane. Cały zespół zabudowań otoczony był kamiennym murem kurtynowym o grubości ponad 1,5 m. Trzy jego ściany (wschodnia, zachodnia i południowa) wyposażone były w strzelnice szczelinowe. Fortyfikacje wzmacniała umieszczona w południowo-wschodnim narożniku baszta na planie kwadratu. Być może druga stała w narożniku południowo-zachodnim. Nic nie wskazuje na istnienie jeszcze dwóch baszt, choć prawdopodobnie za czasów Ligęzy planowano już ich budowę. Brama prowadząca do dworu znajdowała się tam, gdzie obecnie, czyli pośrodku zachodniego muru. Prawdopodobnie budując umocniony dwór Ligęza chciał podkreślić swoją pozycję i zamożność, a fortyfikacje miały raczej budzić podziw i lęk u ludności niż pełnić realną rolę obronną. Przy takich założeniach nie dziwi łatwość, z jaką bratanek Mikołaja, Andrzej Ligęza dwukrotnie sforsował umocnienia. W 1603 przy pomocy zaciężnych żołnierzy najechał on Rzeszów, staranował mury, spalił przedmieścia i przystąpił do oblężenia zamku, który po kilku dniach zdobył. Mikołaj odpowiedział uderzeniem odwetowym na należące do bratanka Staroniwę i Zwieńczycę. W efekcie Andrzej raz jeszcze złupił Rzeszów ponownie zdobywając zamek. W kolejnych latach Mikołaj Ligęza toczył także starcia z awanturnikiem z pobliskiego Łańcuta Stanisławem Stadnickim "Diabłem" (1600-1605), oraz jego synem Władysławem (1617-1619). Wszystkie te potyczki sprawiły, że po 1620, kiedy był już kasztelanem sandomierskim podjął decyzję o gruntownej przebudowie zamku.

Palazzo in fortezza
Nowy zamek przyjął nowoczesną na owe czasy formę palazzo in fortezza. Z lessu usypano wały i bastiony w typie nowowłoskim, które częściowo obmurowano kamienno-ceglanym płaszczem, a częściowo odziano blokami z surowej gliny. Mury kurtynowe poprzedniej fortecy utworzyły trzy ściany zewnętrzne nowej. Czwarte skrzydło stanowił prawdopodobnie przedłużony budynek dworu obronnego. Inwestycji nie dokończono, ale jej zaawansowanie i wyposażenie zamku w artylerię pozwoliło w 1624 obronić przeprawę mostową na Wisłoku przed czambułem tatarskim. Podczas przebudowy zamek obsadzono stałą załogą. Prawdopodobnie zbudowano w nim wtedy również kaplicę usytuowaną pomiędzy bramą i basztą. Fortyfikacje uzupełniał zespół ziemno-drewnianych warowni w pobliskich miejscowościach, m.in. Mrowli, Świlczy, Krasnem i Malawie. Ligęza zmarł w 1637. W swoim testamencie polecił żonie aby zamku domurowała i po wieczne czasy Ligęzowem nazwała i obwałować kazała.

Własność Lubomirskich
Ligęza zapisał swój majątek dwóm córkom: Pudencjanie i Konstancji. W wyniku procesu i decyzji komisji powołanej przez Trybunał Koronny całość spadku przypadła drugiej z nich. W ten sposób rozległe włości Ligęzy przeszły na własność męża Konstancji marszałka wielkiego koronnego i hetmana polnego koronnego Jerzego Sebastiana Lubomirskiego herbu Szreniawa. Był to aktywny polityk i dowódca wojskowy, który przez wiele lat pełnił rolę jednego z przywódców antykrólewskiej opozycji. Za jego czasów zamek w Rzeszowie stracił na znaczeniu, a do jego renowacji nie przykładano większego znaczenia. Powodem był nie tylko brak uwagi ze strony właściciela, ale także sąsiedztwo należącego do niego pałacu w Łańcucie - rezydencji znacznie bardziej okazałej. Za czasów Lubomirskiego zamek w Rzeszowie kilkakrotnie zajmowały wrogie wojska, co musiało doprowadzić do sporych zniszczeń. Fortyfikacje sforsowali zarówno Szwedzi podczas "potopu", jak i wojska królewskie podczas rokoszu w 1663. Dodatkowe uszkodzenia związane były z wojną z kozakami. Lubomirski uznany został po rokoszu za banitę i zbiegł z kraju na Śląsk, w efekcie czego umocnień w Rzeszowie nie odbudowano. W tym świetle nie dziwią słowa Ulryka von Verdum, który przejeżdżał przez miasto w 1671: Na przedmieściu stoi śliczny kościół, a jeszcze lepszy w mieście, obydwa z kamienia [...]. Ciężko zbudowany zamek wznosi się na południe od miasta nad jeziorem. Wszystko to znajdowało się w bardzo dobrym stanie przed wojną kozacką, teraz zaś po niej wszystko jest opuszczone. Jerzy Lubomirski zmarł w 1667, przekazując fortunę swojemu synowi, Hieronimowi Augustynowi Lubomirskiemu. Przez pierwsze lata po śmierci ojca Hieronim zajmował się przede wszystkim rzemiosłem wojennym - walczył z Turkami, Tatarami i kozakami. Dopiero ok. 1682 przystąpił do prac nad rozbudową zamku w Rzeszowie, które powierzył Tylmanowi z Gameren.

Rozbudowa zamku przez Tylmana z Gameren
W efekcie licznych walk w rejonie Rzeszowa m.in. z Kozakami i Tatarami wzrosła strategiczna rola tutejszego zamku. Mając to na uwadze sejmik w Sądowej Wiszni uchwalił, że czopowe z Rzeszowa przez trzy lata będzie przeznaczane na przebudowę fortyfikacji. Zgodnie z planami Tylmana zamek przekształcono w budowlę o czterech dwukondygnacyjnych skrzydłach, z piętrową, chronioną rawelinem bramą na osi skrzydła zachodniego. Zewnętrzne elewacje zostały wyposażone w trójkątne szczyty wieńczące skrajne i środkowe partie fasad. Były one zakończone od dołu boniowanymi pilastrami. Przy okazji przebudowy rozebrano narożną wieżę z czasów Ligęzy i znacznie zmodyfikowano zewnętrzne umocnienia. Wystawiono wolno stojący mur, a narożniki bastionów wyposażono w drewniane kawaliery, których zadaniem było zwiększenie pola obserwacji. W zewnętrznym zespole fortyfikacji utworzono krytą drogę osłoniętą przeciwstokiem. W efekcie likwidacji istniejącej wcześniej północnej kurtyny umocnień powstał też rodzaj rozległego placu. Dodatkowy element zewnętrznych fortyfikacji stanowiły odkryte pod koniec XX wieku "potajniki". Były to tajne wyjścia do fosy, które umożliwiały oblężonym żołnierzom przeprowadzanie tzw. "wycieczek" (najczęściej nocnych wypadów na otaczającego zamek wroga). Pracami budowlanymi według planów Tylmana kierował Piotr Belotti, a następnie jego syn Jan Chrzciciel Belotti. Trwały one ok. 10 lat i zostały zakończone przed połową lat 90. XVII w. Jeszcze w tym samym wieku w Rzeszowie wybuchł pożar, który uszkodził także zamek. Do kolejnych zniszczeń doszło podczas wielkiej wojny północnej. Niezdecydowana postawa Hieronima Augustyna Lubomirskiego wobec konfliktu sprawiła, że zamek kolejno zdobywały wojska szwedzkie, polskie, saskie i rosyjskie. W 1705 usuwania uszkodzeń poczynionych w czasie szturmowania zamku doglądał osobiście król August II Sas.

Czasy saskie i prace budowlane Karola H. Wiedemanna
Hieronim Lubomirski zmarł w 1706, ale dopiero w 1722 jego majątek został oficjalnie podzielony pomiędzy trzech spadkobierców: Jerzego Ignacego, Jana Kazimierza i Aleksandra Jakuba. Pierwszy z nich otrzymał w spadku Rzeszów wraz z zamkiem. Magnat ten był zagorzałym zwolennikiem dynastii saskiej i aktywnym uczestnikiem Wielkiej Wojny Północnej. Za udział w walkach ze Szwedami otrzymał stopień generała, został również odznaczony Orderem Orła Białego. Ze względu na działania wojenne osiadł w Rzeszowie dopiero w 1719. Wtedy też przystąpił do poważniejszych prac remontowych na zamku. Stanowisko architekta i inżyniera wojskowego, a zarazem nadzorcy straży zamkowej i pożarnej powierzył przybyłemu prawdopodobnie z Drezna Karolowi Henrykowi Wiedemannowi. Przydzielono mu zadanie przebudowy i unowocześnienia zamku, zarówno pod względem militarnym jak i reprezentacyjnym. Z zachowanych dokumentów archiwalnych wiadomo, że prace prowadzone były przez wiele lat z różną intensywnością. Od 1724 do 1729 wykonywana była renowacja fortyfikacji, natomiast w 1730 samego budynku i jego dachu. Na początku lat 30. przystąpiono do znacznej rozbudowy umocnień zewnętrznych. Dobudowano wały na podejściach do zamku, raweliny, palisady, a także zwodzony most na drodze prowadzącej do kompleksu. Ufortyfikowano bramę, ustawiając po obu stronach wieży czterodziałowe baterie osłonięte dachem. Rozpoczęto też nadbudowę wieży o następną kondygnację i hełm. Łącznie w 1733 na zamku znajdowało się 50 armat. Świeżo przebudowany zamek został silnie uszkodzony przez pożar 25 stycznia 1735. Następnie 2 lutego zajęły go wojska rosyjskie. Dodatkowe szkody wynikły z przemarszu przez Rzeszów przeciwnych władzy saskiej konfederatów dzikowskich. Wszystkie te zniszczenia wymusiły kolejny remont kompleksu prowadzony od 1735. W 1737 rozebrano i wybudowano od nowa na wbitych w bagno dębowych palach silnie uszkodzony bastion II św. Antoniego. Trzy lata później ukończono budowę kaplicy zamkowej pw. św. Jerzego. Usytuowano ją w narożniku południowo-wschodnim i nakryto kopułą z latarnią. W 1746 fortyfikacje zamkowe wzbogacono o dwuramiennik, który miał chronić najbardziej zagrożony odcinek południowo-zachodni. W tym samym czasie prowadzono pracę nad nową przeprawą przez fosę. Miała ona trzy zwodzone pomosty: środkowy dla pojazdów i boczne dla pieszych. Jej rolę obronną zwiększały umieszczone w wysokich drewnianych ścianach strzelnice. Sama fosa pozostała prawdopodobnie sucha. Przebudowa zamku objęła także fortyfikacje zewnętrzne - na narożach bastionów ustawiono drewniane budki obserwacyjne, a na przedstoku zbudowano czostki i kobylice. Prace remontowe trwały wiele lat i wymagały zaangażowania bardzo dużych środków finansowych. W efekcie ciężar budowy spoczął na barkach mieszkańców Rzeszowa, chłopów pańszczyźnianych i skazańców. Przykładem jest przypadek kupca Majera Doktorowicza, którego w 1741 sąd zamkowy skazał na 12 niedziel pracy taczkami. Powodem było unikanie zapłaty za wwóz towarów do miasta. Prace fortyfikacyjne prowadzone przez Wiedemanna nie są wysoko oceniane przez ekspertów. Umocniony zamek mógł pozwolić oprzeć się jedynie watahom zbuntowanego chłopstwa [...], a nie regularnej armii. Nierozstrzygnięta pozostaje natomiast pytanie na ile architektowi brakowało znajomości nowoczesnej sztuki fortyfikacji typu nowoholenderskiego i francuskiego, a na ile ograniczały go wytyczne pracodawcy życzącego sobie przede wszystkim prestiżowej i reprezentacyjnej, a nie stricte obronnej rezydencji. Jerzy Ignacy Lubomirski zmarł 19 lipca 1753, a ziemię rzeszowską przejął jego syn Teodor Hieronim Lubomirski. Za jego czasów kontynuowano prace remontowe kierowane przez Karola Wiedemanna. Nowy właściciel zmarł bezpotomnie w 1761, a zamek przeszedł w ręce jego brata Franciszka Lubomirskiego. W tym okresie jego realną zarządczynię stanowiła wdowa po Jerzym Ignacym, Joanna ze Steinów Lubomirska. Inwentarz ruchomości Z 1753 pochodzi Inwentarz ruchomości zamku rzeszowskiego sporządzony dla celów spadkowych. Przedstawia on szeroki obraz rozplanowania wewnętrznego i wyposażenia kompleksu, a także pałacyku letniego i innych przylegających obiektów. Dokument wymienia w zamku następujące pomieszczenia: W tekście wymienione są także przedmioty znajdujące się w zamku i ich ilość. Dodatkowo opisano wystrój i wyposażenie pomieszczeń w takie sprzęty, jak francuskie i angielskie zegary, liczne obrazy, lustra, bibeloty itd. Ściany pomieszczeń mieszkalnych i reprezentacyjnych obite były zgodnie z sarmacką modą "turecką materią", czyli przede wszystkim kobiercami i gobelinami. Dużo było też przedmiotów i broni tureckiego pochodzenia, prawdopodobnie będących pamiątką jeszcze z czasów uczestniczącego w licznych wojnach na wschodzie Hieronima Augusta Lubomirskiego. Kolekcję tą uzupełniały zbiory popularnej w dobie saskiej sztuki chińskiej. W inwentarzu zauważalne są także inne przykłady wpływów saskich: w porcelanie, broni, namiotach, meblach itd. Sporo miejsca w dokumencie poświęcono bibliotece zamkowej, w rzeczywistości stanowiącej skład broni. Wisiała w niej wypisana na pergaminie genealogia rodziny Lubomirskich. Książek na zamku było niewiele, przede wszystkim pozycje francuskie i włoskie, a także katalogi, inwentarze i rejestry gospodarcze. Inwentarz rzuca też światło na życie dworskie zamku, będącego w tym okresie istotnym ośrodkiem towarzyskim, kulturalnym i politycznym. Sam Rzeszów stanowił drugi po Warszawie ośrodek sztuki saskiej. Dopiero w drugiej połowie XVIII w. rolę regionalnego centrum kultury magnackiej przejął pałac w Łańcucie Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej. Na zamku rzeszowskim przebywała podnosząca jego rangę kapela dworska. Obsadzony był on także oddziałem dragonii. Służba zamkowa umundurowana była w wymyślne stroje, także mające podkreślać prestiż właścicieli kompleksu.

Czasy Joanny ze Steinów Lubomirskiej
Joanna Lubomirska była zwolenniczką konfederacji barskiej, co doprowadziło do ataku wojsk rosyjskich na zamek. Oblężenie trwało dwa dni (11-12 sierpnia 1769) i uczestniczyło w nim 3000 żołnierzy wyposażonych w kilka armat oraz 3 sotnie kozaków. Oblężenie i nieudaną "odsiecz" zorganizowaną przez konfederatów opisał w powieści Pobitne pod Rzeszowem Szczęsny Morawski. Miejscowa tradycja przypisuje zwycięstwo Rosjan zemście młynarza nazwiskiem Ludera. Miał on zostać skrzywdzony przez zarządcę zamku i w odwecie spowodować zawalenie mostu na Wisłoku w momencie ataku konfederatów. W potyczce zginęło 42 konfederatów i jeden chłop z pobliskiej wsi Słociny. Zamek 12 sierpnia zajęli Rosjanie. Pomimo przegranej Joannie Lubomirskiej udało się zachować zamek, tak że po 3 latach to ona przyjmowała na nim przedstawicieli nowej władzy. W 1772 Rzeszów objęty został pierwszym zaborem, a do miasta wkroczyli Austriacy. Ich dowódca, generał Hadlik został podjęty gościnnie w obecności całego dworu. Być może właśnie to serdeczne powitanie zdecydowało o ustanowieniu w Rzeszowie siedziby cyrkułu pilzneńskiego, a po reformie administracyjnej - rzeszowskiego. Splendory dworu Lubomirskiej były w rzeczywistości tylko zewnętrzną manifestacją, a terytorium jej latyfundium od czasów konfederacji coraz bardziej się kurczyło, by zasadniczo przestać istnieć w drugiej dekadzie XIX w. Ze względu na brak funduszy zaczęto też zaniedbywać sam zamek. Po śmierci Franciszka Lubomirskiego w 1812 utracił on swoją dotychczasową funkcję i został przeznaczony na siedzibę urzędu cyrkuralnego i więzienie. W 1820 Jerzy Roman Lubomirski oficjalnie sprzedał kompleks władzom austriackim. Sporo wcześniej ród przeniósł swoją siedzibę do Charzewic koło Rozwadowa.

Własność austriacka
Wraz ze zmianą właściciela zamek ostatecznie stracił funkcję rezydencji i stał się siedzibą sądów (obwodowego i kryminalnego) oraz więzienia. Wkrótce po przejęciu kompleksu władze przeprowadziły szereg prac remontowych mających na celu dostosowanie go do nowych zadań. Zniwelowano przedpiersie rawelinu i usypano dwie groble: pierwszą na miejscu zwodzonego mostu i drugą biegnącą równolegle do północnej kurtyny murów. Prace miały charakter doraźny i jednorazowy, szybko więc zamek zaczął popadać w ruinę. Remont przeprowadzono dopiero po pożarze miasta w 1842, który w znacznym stopniu uszkodził także opisywany kompleks. Podczas prac budowlanych obniżono wieżę bramną i prawdopodobnie dokonano nadbudowy zamku. Do jego północnej kurtyny dołączono trzykondygnacyjny budynek przeznaczony na więzienie. Wykorzystanie zamku i rola poszczególnych pomieszczeń w tym okresie znane są dzięki zachowanemu planowi z 1882. Piętro w całości zajmował sąd obwodowy, natomiast parter stanowił zaplecze więzienia. Umieszczono tam administrację więzienia, mieszkanie inspektora, szkołę więzienną i szpital dla osadzonych. Kompleks powoli niszczał, nie dziwi więc zapis z 1890 w którym stwierdzono, że mury obronne otaczające zamek znajdują się [...] w stanie wielkiego zaniedbania i należy im koniecznie pospieszyć z pomocą, aby je uchronić od zupełnej ruiny. Konserwatorzy z prośbą o fundusze na renowacje umocnień zwrócili się do Ministra Sprawiedliwości. Sam budynek także wymagał pilnego remontu, który zaczęto planować u schyłku XIX wieku. W związku z tym w latach 1895-1897 konserwator zabytków Zygmunt Hendel wykonał inwentaryzację obiektu i przygotował wstępny plan jego przebudowy. Prace budowlane rozpoczęto pod jego nadzorem 1 maja 1902 według projektu budowniczego z Lwowa Franciszka Skowrona.

Nowy zamek
Początkowo planowano jedynie renowację zamku, jednak ze względu na jego stan ostatecznie zdecydowano się wyburzyć całą konstrukcję. Obiekt wybudowano od nowa na planie prostokątnym zbliżonym do historycznego obrysu. Projekt nawiązywał do XVIII-wiecznej formy zamku znanej z grafik Wiedemanna. Postawiono czteroskrzydłowy, trzypiętrowy gmach z wewnętrznym dziedzińcem. Zachowano jedynie wieżę bramną, która została nadbudowana do pięciu pięter i zwieńczona barokowym hełmem. Przebudowa objęła także mury miejskie, ale zdaniem Hendla została przeprowadzona w naganny sposób: (..) cała więc obecna restauracja murów utrwaliła jedynie dobrze substrykcyjne mury po gzyms, zniszczyła jednak i zdeformowała całą górną część murów obronnych. Wszakże można było zostawić resztki wieżyczki, stare wały jakie dochowały do naszych czasów i byłyby przetrwały jeszcze wieki i pozostały zabytkiem naszej fortyfikacji. Kurtynowy mur zachował styl staroholenderski. Pozostawiono w jego narożnikach 4 bastiony: św. Franciszka (północno-zachodni), św. Andrzeja (północno-wschodni), św. Hieronima (południowo-wschodni) i św. Marii (południowo-zachodni). Na narożach bastionów zachowano kamienne wieżyczki z 1746 roku. Nowy zamek miał pełnić przede wszystkim rolę sądu i do takich zadań został zaprojektowany. Utworzono m.in. szerokie korytarze pozwalające na bezproblemowe przeprowadzanie skazanych pod eskortą. Cenne informacje na temat przebudowy przekazuje dokument z nazwiskami osób zasłużonych dla realizacji inwestycji zamurowany w fundamentach obiektu: [...] budowę wykonał kosztem miliona koron budowniczy lwowski Hipolit Śliwiński, w miejscu obronnego niegdyś zamku Lubomirskich z zachowaniem cech dawnego założenia i przy zastosowaniu urządzeń odpowiednich celowi, w zakończeniu zwracając się [...] do Pana Najwyższego, aby [...] miał w swojej wszechmocnej pieczy wszystkie usiłowania nasze dążące do podniesienia i odrodzenia naszej Ojczyzny. Prace budowlane zakończyły się w 1906 roku.

Zamek w XX i XXI wieku
Zamek pozostał gmachem sądu oraz więzienia w okresie dwudziestolecia międzywojennego.

Zamek miejscem kaźni w czasach okupacji
Zamkowe więzienie w Rzeszowie podczas wojny i okupacji stało się miejscem kaźni dla tysięcy Polaków.. Tylko w ciągu jednego roku - od 1 kwietnia 1943 do 1 marca 1944 r. w jego celach przebywało ponad 2,5 tys.
- W podziemiach Zamku, hitlerowcy wykonywali wyroki Sondergerichtu, a zwłoki chowano na cmentarzu w Pobitnem.
- Rozstrzeliwania były dokonywane na placu zamkowym.
- 21 października 1939 r. pod murem Zamku hitlerowcy rozstrzelali 11 osób, i przy klasztorze 00 Bernardynów wyprowadzono, dalszych 6 (z Wilhelmem Rożkiewiczem - kierownikiem Szkoły Powszechnej im. Jachowicza ) i tam rozstrzelano.
- Z końcem czerwca 1940 Niemcy wywieźli z Zamku, do poddębickiej Lubziny 57 więźniów i tam dokonali egzekucji.
- masowo wywożono więźniów na miejsca publicznych straceń, np.: w Charzewicach 20 Polaków rozstrzelano w październiku 1943 r.
- w cegielni w Rzeszowie 5 rozstrzelano w listopadzie 1943r.
- W Dębicy l00 Polaków rozstrzelano w styczniu 1944 r.
- 11 lutego 1944 r. na rzeszowskim Staromieściu rozstrzelano 10 osób z ruchu oporu, z AK- więźniów Zamku.
- 12 kwietnia1944 r. w Pustkowie rozstrzelano 60 Polaków po pracach pomocniczych na poligonie.
W tych wyżej wymienionych i w innych miejscach morderstw, zginęło blisko 1100 Polaków - więźniów Zamku w Rzeszowie.

Miejsce tortur i egzekucji w czasach PRL-u
W latach PRLu, a zwłaszcza w okresie stalinizmu, dochodziło w Zamku także do tortur i egzekucji członków ruchu oporu i działaczy antykomunistycznych. Np.;
- W październiku 1944r. po zajęciu przy pomocy AK, Rzeszowa przez sowietów, na miejscowym Zamku NKWD, przetrzymywało i torturowało 400 żołnierzy AK. Ppłk. Łukasz Ciepliński "Pług" (1913-1951), - od kwietnia 1941 r. Komendant Inspektoratu Rejonowego ZWZ-AK Rzeszów, w nocy z 7 na 8 października 1944 r. dowodził akcją rozbicia więzienia na Zamku i po schwytaniu, został skazany "na pięciokrotną karę śmierci". W dniu 1 marca1951r.wykonano wyrok na nim przez rozstrzelanie.
- 17 stycznia 1949 r. - zabity został Tadeusz Pleśniak
- 31 stycznia 1949 r. - skazani na karę śmierci; Władysław Koba "Żyła", "Marcin" dowódca Okręgu WiN w Rzeszowie i Leopold Rząsa, oraz Michał Zygo - informator WiN w Komendzie Wojewódzkiej MO - zostali rozstrzelani na Zamku w Rzeszowie.
- 5 listopada 1949 r. - na Zamku w Rzeszowie zostali straceni: Ludwik Więcław "Śląski" - komendant Inspektoratu "Hanka" ( na powiaty: Łańcut, Przeworsk, Nisko i Janów Lubelski), i Edward Garbacki "Róża" - skarbnik tego inspektoratu. Piotrowi Woźniakowi i Janowi Skórze karę śmierci zamieniono na długoletnie więzienie.
W 1981 roku z zamku usunięto więzienie, pozostawiając jedynie działający do dzisiaj sąd okręgowy. W 1989 przed budynkiem ustawiono krzyż poświęcony ofiarom komunizmu. Obiekt w okresie III RP wielokrotnie pełnił rolę kulturalną. Odbywały się tu m.in. przedstawienia Teatru im. Wandy Siemaszkowej, "Spotkania z Muzami" i spektakle I Rzeszowskich Plenerowych Spotkań Teatralnych.

Forma obecna i plany na przyszłość
Zamek zachował do dzisiaj formę z 1906 roku, w tym zabytkową wieżę, wieżyczki bastionów i pozostałości fosy. Najważniejszy remont ostatnich lat obejmował wymianę dachu prowadzoną od 2002. Od 2004 prowadzone są prace nad utworzeniem trasy turystycznej "Śladami konfederatów barskich". Jednym z jej elementów ma być wyposażony w 41 armat zamek w Rzeszowie. Pierwsza armata, odlana współcześnie w XVIII-wiecznym stylu, dostarczona została z Orłów pod Przemyślem 23 marca 2004 roku. Od 2005 roku miasto planuje przejęcie zamku i przeniesienie do niego siedziby muzeum okręgowego. Zwiększyłoby to atrakcyjność instytucji i pozwoliło na wyeksponowanie dodatkowych okazów aktualnie przechowywanych w magazynach. Aby przenosiny mogły stać się możliwe konieczne jest wybudowanie nowego budynku sądu, prace nad którym opóźniają się już od kilku lat. Dodatkowy problem stanowią koszty utrzymania zamku, które mogą się okazać zbyt wysokie dla muzeum.

Ciekawostki
- Według miejscowej tradycji wieżę bramną obniżono w 1842 w obawie przed powstaniami. Austriacy mieli się rzekomo obawiać, że górująca nad miastem konstrukcja może skłonić mieszkańców do wzniecenia zamieszek na tle narodowowyzwoleńczym.
- W 2001 roku prowadzono zakończone niepowodzeniem poszukiwania armat w fosie rzeszowskiego zamku. Mieli je tam strącić Rosjanie po zajęciu obiektu w 1769.

Źródło: Wikipedia (na licencji GNU FDL)

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

środa, 20 kwietnia 2011

A może do Szczecina

Autorem artykułu jest Katja szalek

Liczne atrakcje Szczecina

Na północno-zachodnim krańcu Polski, nad rzeką Odrą leży piękne miasto Szczecin. Wielu z nas sądzi nawet, że jest to miasto nadbałtyckie, i że warto tu przyjechać, by poopalać się na złotym piasku. Otóż niestety, poza usypaną niedawno w centrum miasta na nabrzeżu Odry plażą, wzorem tej znajdującej się nad Sekwaną, nie znajdziemy innego miejsca do wylegiwania się w bikini.


Ale za to możemy ciekawie spędzić tu weekend. Aktywnie zwiedzających nasz kraj zapraszam na wycieczkę do Szczecina !
.

Poznawanie miasta zacząć możemy od Wałów Chrobrego, malowniczo położonych na skarpie wzdłuż Odry. Spacerując po tarasach widokowych mijamy zabytkowe budynki Urzędu Wojewódzkiego oraz Muzeum Narodowego, gdzie znajduje się wiele atrakcji przewidzianych zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci: zbiory numizmatyczne polskich oraz europejskich monet, wioski afrykańskie, bajeczne Oceanarium. Na samym szczycie wieży, po pokonaniu niezliczonej ilości schodów prowadzących do Planetarium zobaczymy projekcje filmów o przestworzach kosmosu, prezentowanych na specjalnie przygotowanej do tych celów dmuchanej kopule.

Następnie warto wybrać się do Katedry. Szczecin od niedawna może cieszyć się nie lada atrakcją. W 2007r. rozpoczęto bowiem rekonstrukcję katedralnej wieży, w celu przywrócenia jej dawnej sylwetki, która uległa zniszczeniu podczas II wojny światowej. Po odbudowie wieży Katedra mierzy 110,18 m i jest drugą co do wysokości świątynią w Polsce (po bazylice w Licheniu - 141,5 m). Na wysokości 53 metrów znajduje się punkt widokowy, z którego można oglądać panoramę miasta. Widać stąd bardzo dobrze, jak zielonym i niezwykle starannie zaprojektowanym miastem jest Szczecin. Przy dobrej widoczności dostrzeżemy nawet okolice miasta znajdujące się w promieniu 40 kilometrów. Warto w tym miejscu z mapą w dłoni zaplanować kolejne atrakcje, które chcemy zobaczyć - łatwiej nam będzie później odnaleźć cel, do którego wiedzie nas wycieczka.

Zamek Książąt Pomorskich udostępnia zwiedzającym Muzeum Zamkowe oraz wystawy czasowe w np. w Galerii Południowej czy Północnej. Możliwa jest tu wycieczka z przewodnikiem, który oprowadzi po Zamku i zejdzie z nami do podziemi, do Krypty Gryfitów (w okresie wakacyjnym zwiedzimy ją bezpłatnie). Ale jeśli nie przepadamy za zwiedzaniem w dosłownym tego słowa znaczeniu, to i tak warto przyjść na Zamek, usiąść na dziedzińcu lub wejść na Wieżę Dzwonów i odpocząć tu trochę od ulicznego zgiełku.

Bardzo ciekawą i niebanalną wystawę proponuje Szczecińskie Towarzystwo Miłośników Komunikacji Miejskiej. W starej zajezdni tramwajowej Niemierzyn otwarto pierwsze w Polsce zachodniej Muzeum Techniki i Komunikacji. Są tu sprzęty elektroniczne: stare komputery, kalkulatory, telefony. W efektownej scenerii prezentowane są pierwsze tramwaje, autobusy marki Jelcz popularnie zwane "ogórkiem", dawne i nietypowe samochody, motocykle i rowery z ubiegłego stulecia. A najciekawsze jest to, że do wielu eksponatów można wsiąść i poczuć dzięki temu duch minionych lat.

Przed nami wiosenny czas, kiedy to chętnie planujemy podróże i poznajemy nowe zakątki. Warto na mapie atrakcyjnych miast zaznaczyć i zdobyć zielony, różnorodny i ciekawy Szczecin. O zabytkach i ciekawostkach Szczecina więcej przeczytacie na www.eprzewodnicy.pl

Katja szalek

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

A może na Mazury

Autorem artykułu jest Patrycja_T

Co warto zobaczyć na Mazurach?

Mazury nieodłącznie kojarzą się nam z jeziorami i wszelkimi sportami, które się z nimi wiążą - pływaniem wpław, pływaniem łódką, wędkowaniem, nartami wodnymi itp. Warto jednak pamiętać, że Mazury to coś więcej, niż woda i lasy - to także piękne zabytki.


Mazury to jeden z najczystszych regionów w naszym kraju, dlatego tak chętnie udajemy się tam na upragnione wakacje na łonie natury. Jednak wypoczynek na Mazurach może być czymś więcej, niż opalaniem się i uprawianiem wodnych sportów - zapraszamy do poznania wartych zobaczenia mazurskich zabytków! Jeśli akurat pogoda nie dopisze lub znudzą się nam typowe rozrywki, z powodzeniem możemy spędzić atrakcyjnie czas i przyznać, że w wakacje warto czasem wstać z leżaka lub opuścić łódkę.

Zamek w Kętrzynie

Pokrzyżacki zamek w Kętrzynie to przykład architektury gotyckiej. Obiekt powstał w drugiej połowie XIV wieku, ulegał licznym pożarom oraz atakom, po których był wiele razy przebudowywany. Dziś w zamku mieści się biblioteka oraz muzeum regionu. Wśród wartych uwagi eksponatów wymienia się między innymi obrazy, meble i rzeźby, z których najstarsze powstały w XV wieku. Zamek jest doskonałą atrakcją dla tych, którzy interesują się architekturą, historią, sztuką oraz samym regionem Warmii i Mazur.

Brama i rzeźby w Bartoszycach

Lidzbarska brama w Bartoszycach to cenny, gotycki zabytek miasta, ponieważ stanowi jedyną ocalałą cześć miejskich murów. Brama zasługuje na uwagę ze względu na swoją długą oraz burzliwą historię oraz unikalny, dzisiejszy wygląd. Zabytek zbudowano z czerwonej cegły dekorowanej białymi elementami, opatrzono go licznymi okienkami oraz wnękami. Wieża bramy zwieńczona jest zegarem, zaś ona sama powstała na bazie kilku kondygnacji. Brama była wiele razy przebudowywana, ale stanowi bardzo piękny, klasyczny zabytek warto zobaczenia.

Kamienne rzeźby nazywane babami pruskimi lub Bartkami, to najstarsze zabytki Bartoszyc. Rzeźby są dwie, obie wyposażone w kamienne misy. Zabytki wyobrażają ludzi o bardzo zatartych rysach, jeden z nich trzyma prawdopodobnie wykuty w kamieniu zwierzęcy róg, z którego w dawnych czasach pito. Dziś niewiele wiadomo o babach, nie znamy ich przeszłości, daty powstania ani celu. Niemniej to stare, bardzo prymitywne rzeźby uznane za najstarsze zabytki miasta. Badacze spierają się, co do pochodzenia twórców bab a także ich przeznaczenia. Niektórzy sądzą, że baby są wyobrażeniami bóstw, inni, że miały przynosić szczęście na turniejach lub mogły być pomnikami pamięci jakiś lokalnych bohaterów.

Na Mazurach znajdziemy dziesiątki innych, wspaniałych zabytków wartych zobaczenia - następnym razem, gdy nad jeziorami spotka Cię deszcz, nie siedź z nosem spuszczonym na kwintę, tylko wybierz się na zwiedzanie okolicznych zabytków oraz muzeów.

Patrycja, Copywriter

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Tatry - polska perełka

Autorem artykułu jest Katja szalek

Tatry w okolicach Zakopanego

Każdy kraj ma takie miasta, krainy i miejsca, które zobaczyć trzeba. Nie można być w Chorwacji i nie zobaczyć Dubrownika, albo nie wjechać na paryską Wieżę Eiffla. Taką perełkę stanowią w Polsce Tatry.


Każdy kraj ma takie miasta, krainy i miejsca, które zobaczyć trzeba. Nie można być w Chorwacji i nie zobaczyć Dubrownika, albo nie wjechać na paryską Wieżę Eiffla. Taką perełkę stanowią w Polsce Tatry. Prawdą jest, że nie każdy z nas może sobie pozwolić na to, by zdobyć Orlą Perć czy Rysy, ale też nie wszyscy muszą mierzyć aż tak wysoko - zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Równie zachwycająca może być wędrówka Doliną Kościeliską, czy wyprawa bryczką do Morskiego Oka. Piękna roślinność, morowe powietrze, możliwość nacieszenia oka bezbrzeżnym krajobrazem pozostają w sercu na całe życie. W zależności od zasobności portfela, długości urlopu oraz stanu zdrowia zaplanować możemy różne warianty pobytu w Tatrach.
DLA LUBIĄCYCH RÓWNOMIERNY WYSIŁEKDolina Kościeliska znajduje się w Tatrach Zachodnich, na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tworzy głęboki i długi na 9 kilometrów wąwóz skalny - wpływ na rzeźbę terenu wywarł tutaj lodowiec, oraz płynący dnem doliny Kościeliski Potok, który we wnętrzu skał wyżłobił liczne jaskinie o fantastycznych kształtach. Do najbardziej popularnych i dostępnych turystycznie jaskiń należą: Jaskinia Mroźna, Jaskinia Mylna i Jaskinia Raptawicka. Dolinę można przemierzyć pieszo, ale też latem możemy podjechać góralską dorożką, a zimą okryci baranimi skórami, z pochodniami w dłoni, przejechać się saniami. W sezonie turystycznym ruch jest tu bardzo duży, dlatego warto rozpocząć wycieczkę wcześnie rano, by nacieszyć się ciszą i pejzażem. Z doliny wychodzi wiele szlaków turystycznych, najpopularniejszy z nich wiedzie do górnej części doliny Kościeliskiej (z Kir 5,5 km, 1:30 h pieszo), gdzie na wysokości 1100 m n.p.m. znajduje się schronisko turystyczne na Hali Ornak. Można tu wypić herbatę, zjeść bigos lub przepyszną szarlotkę. Na trasie drogowskazy zachęcają do zobaczenia kilku ciekawych jaskiń. Jaskinia Mylna - położona jest na wysokości około 1098 m n.p.m. Jest jedną z ciekawszych jaskiń tatrzańskich, którą można zwiedzać bez przewodnika. Łączna długość korytarzy udostępnionych dla turystów wynosi 300-metrów. Latem w jaskiniach jest bardzo zimno (około+5°C), dlatego należy mieć ze sobą ciepłe ubranie. Cała jaskinia liczy sobie ponad 1600 metrów długości i tworzy labirynty podziemnych korytarzy, dlatego niedozwolone jest zbaczanie ze szlaku, gdyż można się zagubić i przepaść. Pierwszą komora to Obłazowa Jama jest widna ponieważ znajdują się w niej okna skalne, przez które widać najwyższy szczyt Tatr Zachodnich: Bystrą (2248 m n.p.m.). Ale dalej należy już włączyć latarkę, bo nie ma tu sztucznego oświetlenia. Ciąg podziemnych rozgałęziających się korytarzy i komór trzeba pokonywać pochylając się a nawet miejscami czołgając. Oznakowana trasa prowadzi przez tzw. Białą Ulicę, której ściany są białe od wapiennych nacieków, i dalej do łańcuchowego przejścia skalnym gzymsem i wyjścia prowadzącego przez sztuczne przebicie. Do Kir z Zakopanego dojechać można autobusami i busami, przed wlotem do Doliny Kościeliskiej znajdują się też płatne parkingi dla samochodów osobowych. Wiele innych ciekawych informacji na stronie www.eprzewodnicy.pl
TATRY DLA ZUCHWAŁYCHRysy to najwyższa część Tatr Wysokich o charakterze alpejskim, położona w Tatrzańskim Parku Narodowym na granicy polsko-słowackiej. Posiada trzy wierzchołki, z których najwznioślejszy stanowi najwyżej położony punkt Polski (2499 m). Najbardziej popularnym szlakiem wiodącym na szczyt od strony polskiej jest szlak czerwony: od schroniska nad Morskim Okiem brzegiem jeziora wędrujemy na próg Czarnego Stawu i przez Bulę pod Rysami podążamy na sam wierzchołek Rysów. Szlak ten należy do najczęściej odwiedzanych w Tatrach, ale nie toleruje śpiochów: przy dobrych warunkach atmosferycznych średni czas wejścia wynosi około 4 h, a zejście niemal drugie tyle. Średnie nachylenie szlaku wynosi aż 30 stopni i choć wejście od strony polskiej jest dobrze zabezpieczone, bo na górnym odcinku przez 360 metrów wspomagają turystów łańcuchy, to i tak pokonanie go wymaga dobrego przygotowania turystycznego i kondycyjnego. Szlak wiedzie przez miejsca zacienione, gdzie nawet latem zalegają płaty śniegu, dlatego koniecznie trzeba mieć ze sobą ciepłe ubranie. Ale na wytrwałych, na samym szczycie, czeka na nie lada nagroda: widok na niemal 100 pobliskich szczytów oraz na oddalony o 90 km Kraków. Po tym, jak oba kraje: Polska i Słowacja weszły do strefy Schengen, granicę pomiędzy państwami można w tym miejscu przekraczać swobodnie - należy jednak posiadać przy sobie dokument tożsamości.
TATRY DLA CENIĄCYCH SOBIE WYGODĘKasprowy Wierch to szczyt w Tatrach Zachodnich o wysokości 1987 m n.p.m. położony na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jeżeli nie mamy ochoty na dalekie i obciążające wyprawy, ale chcemy rozkoszować się urokiem gór, warto wybrać się na kombinowaną wersję wycieczki. Linową koleją gondolową z Kuźnic (czynną cały rok) wjechać możemy na sam szczyt Kasprowego, by tu trzykilometrową trasą żółtego szlaku przejść do schroniska "Murowaniec". W jedną stronę wycieczka zajmie nam około godziny. Z budynku górnej stacji kolejki kamienistym deptakiem idziemy na skraj Suchej Doliny, dalej trasę wyznacza linia kolejki krzesełkowej. Mijamy kamienny zrąb bacówki i wchodzimy zielonym szlakiem na Liliowe. Z Zielonego Stawu i Przełęczy Świnickiej, połączonym szlakiem żółtym i czarnym wśród kosówek schodzimy w dół, do schroniska, które widać z oddali. W "Murowańcu" zawsze możemy liczyć na niesamowitą atmosferę, ciepły bigos i jajecznicę - oczywiście w cenach europejskich, ale za to wrzątek (jak niemal w każdym górskim schronisku) wydadzą nam gratis! Jeżeli wystarczy nam już wrażeń, możemy wrócić tą samą trasą i zjechać kolejką, ale jeśli odezwała się w nas krew rządnego przygód turysty, wrócić możemy pieszo, przez Skupniów Upłaz, do Kuźnic, gdzie zakończy się wycieczka.
Tatry stanowią ogromny masyw górski, o specyficznym klimacie i bardzo zmiennej pogodzie. Trzeba pamiętać, że latem bardzo często występują tu burze, a nawet w lipcu potrafi spaść śnieg. Wybierając się na dalekie podróże zawsze trzeba zabrać ze sobą mapę, ciepłe ubranie, pelerynę, termos i sporą wałówkę - i mieć odwagę zawrócić z trasy, gdy pogoda się załamie i mimo, iż szczyt jest niemal na wyciągnięcie ręki, zbyt ryzykowne byłoby go zdobywać. Optymista odpuści, bo wie, że będzie miał pretekst, by znów tu powrócić. A warto, bo pejzaże zostają w sercu na zawsze.
katja szalek redaktor portalu tematyce podróżniczej www.eprzewodnicy.pl

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Trekking na Podhalu

Autorem artykułu jest Thorgal

Trekking na Podhalu

Miejscowości położone na Podhalu są idealne do uprawiania turystyki rowerowej i trekkingu. Liczne pagórki, wzniesienia oraz dolinki i ścieżki wiodące polami i lasami dają niezwykle dogodne możliwości do uprawiania tej formy turystyki. Zarazem otoczenie w postaci wspaniałych widoków na Tatry dostarcza dodatkowych atrakcji.


Szczególnie wartym polecenia dla uprawiania trekkingu miejscem jest Gliczarów Górny. To spokojna i malowniczo położona wioska oddalona 14 km od Zakopanego i sąsiadująca z Bukowiną Tatrzańską. Jej atutem jest położenie na wysokości ponad 1000 m. n.p.m., dzięki czemu powietrze jest niezwykle czyste i służy uprawianiu sportu i aktywnych form turystyki. Możliwość trekkingu zapewniają liczne drogi i ścieżki, które wiodą z Gliczarowa Górnego do Bukowiny Tatrzańskiej, do Białego Dunajca i na Stołowe. Zresztą w samym Gliczarowie Górnym można wędrować pomiędzy poszczególnymi osadami, gdyż jest to miejscowość rozciągająca się na dość dużym obszarze. W czasie trekkingu nieustannie towarzyszy nam rozległa panorama obejmująca niemal całe słowackie i polskie Tatry. Gliczarów Górny to miejsce skąd w ciągu niecałej godziny można dotrzeć pieszo do basenów termalnych w Bukowinie. Krętymi i leśnymi ścieżkami można z kolei dotrzeć do Poronina poprzez Galicową Grapę. Wartą uwagi jest droga z Gliczarowa Górnego do Gliczarowa Dolnego, którą jechał wyścig Tour de Pologne i która cechuje się bardzo dużym nachyleniem, stanowiąc zarówno dla pieszych, jak i rowerowych turystów duże wyzwanie. W Gliczarowie można zatrzymać się w komfortowych miejscach noclegowych oferujących wygodne i przestronne pokoje gościnne. Można również skorzystać tam z sauny, co doskonale wpływa na zmęczony całodziennym trekkingiem organizm. W okolicy znajduje się też kilka regionalnych karczm oferujących smaczne potrawy a dodatkową atrakcją jest regionalny drewniany kościół w Gliczarowie Górnym. Niewątpliwie Gliczarów Górny to jedno z ciekawszych miejsc na Podhalu, posiadających świetne warunki do uprawiania trekkingu oraz turystyki rowerowej. Zaletą jest także położenie na uboczu, choć niedaleko Zakopanego czy Białki Tatrzańskiej, co sprawia, że to atrakcyjna baza wypadowa do poznania Podhala z innej strony.

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

Pomysł na Majówkę

Autorem artykułu jest Zimnik

Tradycja i sztuka ludowa - pomysł na majówkę?

Przyznamy otwarcie, że zwiedzanie muzeów, skansenów i regionalnych zabytków zawsze wydawało nam się potwornie nudne. To wszystko, co pachniało ludowością, regionalizmem i folklorem nigdy nie pociągało nas na tyle mocno, aby naprawdę zainteresować.


Czy, aby jednak zawsze podążanie ścieżką tradycji bywa nudne? Czy ludowy artysta, to zawsze stary rzeźbiarz dłubiący leniwie w drewnie, a koło gospodyń wiejskich to kobiety tworzące sztuczne kwiaty z bibuły? Ależ nie!!! Chcielibyśmy zabrać Was w interesującą podróż ścieżką tradycji, która prowadzi do współczesności. Jeśli mówimy o tradycji, to niewątpliwie jednym z ciekawszych rejonów są polskie Beskidy. Może właśnie ta niedostępność spowodowana budową terenu sprawiła, że inne kultury i zwyczaje przenikały tu wolno, dzięki czemu autochtoni do dzisiaj poszczycić się mogą bogatą tradycją. Gdzie warto zajrzeć? Chcielibyśmy polecić wyprawę do Koniakowa ? niewielkiej i najwyżej położonej wioski w Beskidzie Śląskim. Tak, jak Kraków ma swoje obwarzanki, Zakopane oscypka, tak Koniaków ma swoją tradycję ? koronki. Nikt na świecie nie robi ich tak dobrze, jak lokalni artyści, o czym przekonała się m.in. Królowa Elżbieta II, czy Jan Paweł II. Koronki tworzone w tradycji przez lata trafiały na stoły arystokratów, magnatów i biskupów. Jednak z czasem, wraz z nastaniem trudnych lat 90-tych, tradycja straciła na wartości i coraz trudniej było znaleźć koniakowskim wyrobnikom zbyt na swoje rękodzieła. Wtedy na scenie pojawiła się młoda grupka artystów, którzy w koronkarstwo postanowili włożyć trochę świeżej krwi. W czysto anarchicznym ruchu postanowili tworzyć z koronek rzeczy, o których wcześniej nikt nawet nie pomyślał ? współczesną galanterię nie pomijając bielizny. Część dawnych artystów ludowych potraktowała to jako czysty atak i szarganie tradycji. Na odwrót było jednak za późno, gdyż nowy pomysł okazał się niesamowitym komercyjnym sukcesem, który rozsławił Koniaków Dzisiaj nawiązywanie do folkloru, czy to w modzie, sztuce, czy muzyce ? jeśli tylko ma w sobie nieco anarchii i świeżej energii ? nigdy nie bywa nudne. Nudne nie może być zatem i poznawanie tradycji. Serdecznie polecamy zatem wyprawę jednym z najciekawszych szlaków górskich: Pętlą Beskidzką. Szlak prowadzi m.in. przez Koniaków, Istebną, Wisłę i Żywiec.

www.zimnik.com.pl

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Majówka

Nadchodzi Majówka!

Autorem artykułu jest EcoBoy



Czy zaczęliście się już zastanawiać gdzie chcecie spędzić ten najprzyjemniejszy weekend w roku? Wszak weszło na już w tradycje by majówkę spędzać po za domem a nie przed telewizorem…

A jak było w zeszłym roku? Każdy wie… Weekend majowy kiepsko nam w kalendarz wskoczył - 1 i 2 maja wypadały w sobotę i niedzielę. W tym roku już jest lepiej! Tegoroczna majówka wypada dosyć ciekawie bo tylko „inwestując” 4 dni urlopu, możemy zyskać aż 8 dni wolnego (30.04-08.05.2011) :) Czyż to nie brzmi wspaniale?

Wiedząc już ile dni mamy na zaplanowanie wypoczynku, zastanówmy się jak i gdzie go spędzić – a tutaj mamy już w czym wybierać. Znajdzie się coś dla każdego - osoby lubiące aktywny wypoczynek mogą wybierać w ofertach weekendowych z takimi atrakcjami jak: nordic walking, kajaki, rowery, wieczorowe eventy, ogniska, zwiedzanie i jeszcze wiele, wiele innych… Oczywiście są też między nami i Tacy, którzy najlepiej siebie widzą w leniuchowaniu :) Dla Was też znajdą się najróżniejsze propozycje majowych pobytów weekendowych – SPA, ciepłe kraje, plaże.

Jeśli mówimy o naszym rodzimym kraju najpopularniejszym regionem do wypoczynku z roku na rok staje się Warmia i Mazury, głównie na znaczny wzrost chętnych do wypoczynku spowodowany jest chęcią bycia nad wodą - a jak wiemy niekiedy maj ciepły jest jak lipiec - kto wie, może uda się do wody wskoczyć :-). W obecnym roku można również zauważyć wzrost zainteresowania na weekendowy wypoczynek niewielkich 6-10 osobowych grup znajomych szczególnie w miejscach mniej uczęszczanych przez duże tłumy turystów.

Wśród znacznej ilości proponowanych wyjazdów możemy również znaleźć wypoczynek połączony z odnową biologiczną w obiektach SPA. Tego typu pobyty możemy znaleźć nad morzem, np. w Dąbkach, Łebie ale też i w górach - Lądek Zdrój, Wisła.

Ostatnimi czasy można zauważyć również wzrost liczby na oferty weekendowe w których proponowany jest dojazd autokarem. Jest to jeszcze opcja postępująca małymi kroczkami ale mamy nadzieję że stanie się bardzo popularna i że będzie w wkrótce możliwe dojechanie autokarem we wszystkie strony wypoczynku :).

Dla osób lubiących zwiedzanie i chcących poznawać nowe miejsca możemy również polecić różne weekendowe wycieczki objazdowe - zaczynając od naszych sąsiadów - Czechy, Słowacja, Niemcy, Ukraina, Litwa do tych dalszych - Austria, Węgry, Bułgaria, Włochy. Są dostępne również wycieczki, które biegną przez kilka krajów. Można zatem zwiedzić dużo więcej miejsc za jednym razem i nie trzeba poświęcać dodatkowego urlopu.

Nie da się ukryć - Weekend Majowy jest dla nas jakby wstępem do wakacji no i jest co raz bliżej i jeśli nie wiesz jeszcze „co ze sobą zrobić” warto poświęcić chwile i po zastanowieniu zebrać paczkę znajomych i korzystać z tej wspaniałej co rocznej majówki.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Austria latem

Kraj Salzburski co warto zobaczyć

Autorem artykułu jest Tadeusz Rogoziński



Austria to kraj niedoceniony przez turystów letnią porą. Najczęściej ci, podróżujący własnym środkiem lokomocji traktują ją jako kraj tranzytowy. A z okien samochodu i niekończącej się wstęgi autostrad niewiele widać. Postanowiliśmy z żoną to zmienić latem 2010 roku. Co warto zobaczyć?

1.Lodową grotę Eisriesenwelt – z Werfen należy kierować się według dobrze znaczonych kierunkowskazów ( na brązowym tle). Bilet na wagonik, który wywozi turystów wysoko w górę skąd trzeba jeszcze maszerować 20 min pod wejście do groty kosztuje 19 €/ os ( w tym zwiedzanie groty). Przewodnicy po niemiecku i angielsku. W grocie nie ma oświetlenia. Oprowadzający i co któraś osoba z grupy niosą kaganki. Wewnątrz należy nastawić się na pokonanie wielu stopni schodów. Ja naliczyłem 1000 nim straciłem rachubę. Spory wysiłek ale gorąco polecam. To co zastygło w lodowych kompozycjach jest nie do opisania. Natura potrafi zdziałać takie cuda, o których się człowiekowi nie śniło. Pamiętajcie też o odpowiednim ubraniu- w grocie jest zimno.

2.Zamek Hohenwerfen – był scenerią dla filmu : Tylko dla orłów” z Clintem Eastwoodem i Richardem Burtonem. Góruje nad miejscowością Werfen. Widać go z daleka. Parking jest bezpłatny. Na zamek można dojść pieszo ( dość ostro w górę) lub dla tych wygodnych wagonikiem -13€/os, w tym zwiedzanie zamku z przewodnikiem. Z wieży zamkowej roztacza się wspaniała panorama Alp. Ja, bardzo polecam pokaz sokolnictwa o 11:15 na ogrodach zamkowych( w ramach biletu wstępu). Super!!!

3.Wąwóz Kitzlochklamm – należy uważnie patrzeć na oznaczenia w Taxenbach, bo łatwo przejechać dość stromy zjazd do bezpłatnego parkingu. Wstęp kosztuje 3€/os. Przejście całego wąwozu zabiera trochę ponad godzinę. Turysta raz pnie się wysoko w górę, to znów schodzi w dół po specjalnie ustawionych kładkach i platformach widokowych. Na dnie wąwozu szemrze strumyk, który w pewnym momencie spada lawiną z góry. Trasa jest łatwa dla osób w każdym wieku, a cena biletu nie jest zaporowa.

---

więcej informacji www.poznajeurope-tadeusz.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polska - Annopol i Dinozaury

Czasy dinozaurów w XXI wieku? Ależ to możliwe!

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka



Annopol i jego morskie potwory

W środkowym okresie kredy, sto milionów lat temu praktycznie całą Polskę przykrywało ciepłe morze, i jedynie teren dawnego województwa świętokrzyskiego wznosił się nad ląd. Świadczą między innymi o tym ślady w kopalniach fosforytów.



Annopol i jego morskie potwory



W środkowym okresie kredy, sto milionów lat temu praktycznie całą Polskę przykrywało ciepłe morze, i jedynie teren dawnego województwa świętokrzyskiego wznosił się nad ląd. Świadczą między innymi o tym ślady w kopalniach fosforytów. Nieczynna od kilkudziesięciu lat annopolska kopalnia kryje ciekawe dowody dalekiej przeszłości, nie ukrywajmy że wieidzieliśmy już o tym wcześniej. Od 2008 roku speleolodzy podczas zejść do kopalni zaczęli odkrywać szczątki ichtiozaurów, zainteresowali swymi odkryciami instytuty naukowe, uniwersyteckie i wówczas przyniosło to efekty.

Na badania nie było pieniędzy, i to już od pierwszych wejść do kopalni, ale naukowcy uzyskali dofinansowanie państwowe. Cały czas jednak czuje się niedosyt, bo można by się pochwalić ciekawymi osiągnięciami. Sama odkryta w ostatnich latach antyklina Annopola, stanowiąca początek rozwoju górniczego wydobycia odkryła nam szczątki dawnych gadów, ich kości, kręgi, zęby.

Potencjał paleontologiczny złoża annopolskiego był jednak do tej pory ukryty. Nikt się chyba nie spodziewał, że tutaj znajdziemy aż tak dużo kości, czy nawet czaszkę prehistorycznego gada morskiego. Teren ten obfituje jednak w ślady po mieszkańcach pradawnego morza sprzed 100 milionów lat! Odnaleziono tutaj nawet zęby pradawnych rekinów, prymitywnych ryb, muszle amonitów.

Determinacja naukowców i wsparcie lokalnych władz, spore nakłady finansowe wspierające ich pracę pozwoliły ujawnić te najbardziej sensacyjne odkrycia, ciekawe znalezisko cenne nie tylko pod względem naukowym. Co to oznacza dla mieszkańców Annopola? Promocja miasta i jego okolic, rozwój turystyki w tym rejonie. Odkrycia z annopolskiej kopalni są doskonałym pretekstem, by coś podobnego zobaczyć po tej stronie Wisły.

za akceptacją portalu www.saphiro.pl

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polska - Jura Krakowsko-Częstochowska i Jaskiniowcy

Jaskiniowcy wyginęli?

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka



Wielkie odkrycie polskich naukowców - w czasopismach naukowych zachodniej Europy opublikowano informacje potwierdzające odkrycie polskich archeologów. Dotyczy ono jaskini Stajnia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i szczątków neandertalczyka. Potwierdziły to badania DNA odnalezionych zębów.

POLSKI NEANDERTALCZYK

W czasopismach naukowych zachodniej Europy opublikowano informacje potwierdzające odkrycie polskich archeologów. Dotyczy ono jaskini Stajnia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i szczątków neandertalczyka. Potwierdziły to badania DNA odnalezionych zębów.

Jak wiemy neandertalczyk pojawił się w Europie i na Bliskim Wschodzie 130 tys. lat temu, a przypuszczalnie nawet dużo wcześniej. Cechowała go wyjątkowo silna struktura szkieletowa, co potwierdza ogromną siłę mięśni. Ramiona i kończyny dolne były dość krótkie, proporcjonalne do krępej sylwetki.

W zachowaniu neandertalczyka odnajdziemy cechy naszej populacji – to opieka nad chorymi, słabszymi czy upośledzonymi współplemieńcami. To także pierwsze istoty ludzkie, które rozpoczęły grzebanie zmarłych. Naukowcy przypuszczają, iż gatunek neandertalczyka wyginął bezpotomnie, prawdopodobnie z przyczyn zmieniającego się klimatu. Istnieje również teza, iż z powodu zbyt dużej pojemności mózgoczaszki kobiety nie były w stanie rodzić dzieci z tak gigantycznymi głowami i często dochodziło do śmierci podczas porodów. To właśnie spowodowało przerzedzenie i wyginięcie, nielicznego gatunku neandertalczyka.

Neandertalczyków cechował również dość szeroki nos, który umożliwiał im ogrzewanie wdychanego zimnego powietrza. Naukowcy przeprowadzili dokładne badania, porównano pod tym względem odnaleziony gatunek z człowiekiem żyjącym dziś. Za pomocą promieni rentgena i trójwymiarowych skanów tomografu komputerowego wykazano że współczesne populacje ludzi i zwierząt żyjące na terenach arktycznych nie wykazują przystosowania, które przypisywano neandertalczykom. Badania stanowią raczej dowód na to iż się nie róznimy między sobą, tak samo jesteśmy przystosowani do ziemskiego klimatu.

Na to odkrycie polscy naukowcy czekali ponad sto lat, mimo tego iż świadomi byliśmy, że neandertalczycy żyli nad Wisłą i Odrą, a świadczą o tym pozostawione narzędzia. I w końcu po wiekach polscy naukowcy natrafili na szczątki „polskich” neandertalczyków. Także to najstarsze ludzkie szczątki odkryte na terenie naszego kraju.

---

Za akceptacją serwisu internetowego http://saphiro.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polska - szlakiem bursztynu

Znacie tą historię?

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka



Bursztyn, bogactwo polskiego Bałtyku zaskoczy nas swoją historią, ukazuje prehistoryczne dzieje zatopione wewnatrz, na dzień dzisiejszy rozwinięte jubilerstwo rozwija ten modny kierunek.


ZA BURSZTYNEM PRZEZ POLSKĘ

Bursztyn, jantar, wyznaczył powiązania handlowe wśród europejskich krajów, a basenem Morza Śródziemnego. Już od I wieku naszej ery wyznaczył on szczególne nasilenie zorganizowanych wypraw po bryłki całej gamy kolorów – od bezbarwnych, najbardziej popularnych żółtych, czerwonych, zielonkawych. Niektóre z nich stanowią niezwykłą gratkę dla fascynatów botaniką, zawierają szczątki zwierząt i roślin.

Znany od pradziejów bursztyn bałtycki, jest najczęściej wykorzystywaną w jubilerstwie odmianą tego minerału w jubilerstwie, a początkowo był przedmiotem wymiany handlowej wśród Celtów. A od pierwszego wieku na dużą skalę rozwinął się handel bursztynem, który doprowadził do powstania dróg wyprawy aż nad nasz polski Bałtyk. Jednak głównym ośrodkiem handlu bursztynem stała się Akwileja imperium rzymskiego.



Sięgająca tak dawnych czasów historia szlaku bursztynowego, nie jest jednak jednoznacznie do końca określona. Przyjęto, że szlak zaczął się nad rzymskim Adriatykiem, wiodąc przez Bramę Morawską, przez Śląsk, Wielkopolskę oraz Kujawy prowadząc nad Morze Bałtyckie. A znowuż od tysiącleci utrzymuje się, że główny szlak biegł od Wiednia, w sumie wokół wariantów trasy zbiega się wiele teorii, które jedynie mogłyby potwierdzić badania archeologiczne, świadectwa starożytnych pisarzy.



Dodatkowym atutem są zastosowania rodzimego jantaru, wykorzystywany bowiem był w wierzeniach ludowych w zabijaniu zarazków, zapobieganiu zapaleniom gardła, bólom głowy, wzmacniając tarczycę, używany jako tabaka do pozbycia się kataru i oczyszczenia zatok.

Na szlaku odnaleziono wiele starożytnych monet, w szczególności rzymskich; wyrobów z brązu, ceramiki. Teren ten, atrakcyjny dla turystów zwraca uwagę na swoje wyjątkowe elementy i elementy dotyczące lokalnego dziedzictwa, walorów przyrodniczych i kulturowych.

Co zaciekawi turystów, to również sama miejscowość o samej nazwie Jantar, wieś nad samym brzegiem morza. Dodatkową atrakcję stanowią coroczne letnie Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu.

Mimo tego, że to niewielka wieś to stanowi miejscowość turystyczną z rozwiniętą bazą noclegową, kąpieliskiem morskim, punktami gastronomicznymi ukrytych wśród lasów iglastych. W Jantarze odnajdziemy ponadto pływalnię, staw rybny, pasiekę, mini zoo, stadninę koni oraz szkołę jeździecką. Miejscowość tętni życiem, w sezonie zimowym będąc atrakcją dla spacerowiczów.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polska - Chełmno Śląskie

Zapomniane, ale urokliwe miejsce.

Autorem artykułu jest Kamila Borkowska



Zapomniane, ale jakże urokliwe. Zamieszkiwane przez Napoleona Bonapartego i odwiedzane przez teraźniejsze sławy kina, czy pilotyki. CO takiego kryje w sobie maleńka mieścina jaką jest Chełmsko Śląskie?

Niedaleko Wałbrzycha na ziemi kamiennogórskiej leży bardzo urokliwa miejscowość jaką jest Chełmsko Śląskie. Dziwna to wieś z ratuszem, rynkiem i pomnikiem Świętego Nepomucena w samym środku rynku. Niewiele się tutaj zmieniło od początków XX wieku i właśnie to przyciąga każdego, kto choć raz tutaj zawitał. Chełmsko Śląskie położone jest tuż przy granicy z Republiką Czeską. Administracyjnie należy ono do województwa dolnośląskiego, powiatu kamiennogórskiego i gminy Lubawka. Chełmsko Śląskie zostało prawdopodobnie założone ok XI wieku przez Czechów. Niewiele wiadomo o początkach egzystencji miasteczka. Wiadomo natomiast, że od 1343 roku Chełmsko Śląskie było własnością Jeriko de Ysinburga. Następnie Chełmsko zostało sprzedane opatowi Mikołajowi II i Konradowi z Czernicy. Od 1292 roku trwał szybki rozwój zawiadywanego przez cystersów klasztoru krzeszowskiego, który pozyskiwał okoliczne wsie i miasteczka. Wówczas cystersi nabyli również Chełmsko, które pozostawało ich własnością do 1810 roku. Pod ich rządami miasto rozwijało się dynamicznie do 1426 roku kiedy to zostało doszczętnie zniszczone podczas wojen husyckich.

Dynamiczny rozwój klasztoru ukierunkowany w tamtym okresie na uprawę lnu i tkactwo pozwolił na sprowadzenie do miasta kolonizatorów z Czech, Łużyc i Brandenburgii. W XVI wieku miasteczko stało się centrum tkactwa i handlu płótnami, wpływając również na ożywienie gospodarcze w pobliskich wsiach i miasteczkach. W 1620 roku dochodzi w Chełmsku do buntu na tle religijnym, podczas którego śmierć poniósł ówczesny opat, a miasto zostało ukarane zburzeniem ratusza i odebraniem praw miejskich. Miasto szybko się odbudowało po wojnie 30-to letniej. Pod koniec XVII wieku powstały w Rynku liczne kamienice. Miejscowość, choć niewielka może pochwalić się wieloma cennymi zabytkami. Najbardziej znane to Domki Tkaczy Śląskich zwane też apostołami. "Apostołowie" pochodzą z 1707 roku. Powstawały w nich przepiękne wyroby z lnu, które później sprzedawano w podcieniach domków. Dom oznaczony numerem 15 jest w tej chwili siedzibą Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Chełmska Śląskiego "Tkacze Śląscy". Kolejnym wartym zwiedzenia zabytkiem są budynki zwane "Siedmioma braćmi". W pochodzących z 1764 roku murowano- drewnianych budynkach wyrabiano adamaszek. Do dziś przetrwał niestety tylko jeden "Brat". Pozostałe spłonęły w latach pięćdziesiątych. Innym wartym obejrzenia miejscem jest Kościół pw. Św. Rodziny. To jedna z najcenniejszych barokowych świątyń na Śląsku. Dziś miasteczko położone w pobliżu miasta Karpacz czy takich atrakcji jak skalne miasto jest bardzo ciekawym miejscem nie tylko historycznym.

chełmsko śląskie

---

K. B. chełmsko śląskie


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl