Toskania i Umbria subiektywnie
To książka, po lekturze której naprawdę można się rozmarzyć. I o tyle „niebezpieczna”, że człowiek ma ochotę rzucić wszystko i natychmiast jechać do Toskanii
Tytuł książki Anny Marii Goławskiej i Grzegorza Lindenberga sporo wyjaśnia – „Toskania, Umbria i okolice. Przewodnik subiektywny”. Subiektywność jest niewątpliwą zaletą książki, którą Nowy Świat wydał po raz trzeci.
Kto raz był w Włoszech – niekoniecznie po to, by pracować albo opalać się na adriatyckiej plaży, ale np. żeby zwiedzać – ten będzie chciał tam wrócić. A jeśli miał okazję być w Toskanii, ten wróci tam na pewno. Toskania ze swoimi zielonymi wzgórzami, winnicami i gajami oliwnymi sprawia wrażenie wspaniałej nierealności. To jedno z niewielu miejsc, gdzie jest dokładnie tak, jak pokazują to filmy, fotografie i foldery reklamowe – pięknie i cudownie.
Goławska i Lindenberg kochają Włochy, a zwłaszcza Toskanię i Umbrię, i dla takich jak oni napisali tę książkę. A niżej podpisany do nich też się nich zalicza. Bo jak tu Włoch nie kochać? Pisze Goławska: „Włochy są zgodne z naturą, Toskania jest zgodna z naturą. Architektura, malarstwo, jedzenie, wino, tryb życia, sjesta, radość śpiewu, rozmowy, uściski – to wszystko płynie z nurtem życia, świata, przyrody, nie buntuje się, nie przyspiesza, nie wysila”. Wszystko to prawda.
Przewodnik ma narrację, subiektywną rzecz jasna, którą uzupełniają kolorowe fotografie (polecam zdjęcia toskańskich kotów). Autorzy opowiadają nam, gdzie byli, co widzieli, jedli i pili – prowadzą nas nie tylko po zabytkach i muzeach Florencji, Sieny i Pizy, ale również tych w mniejszych toskańskich miastach i miasteczkach. I na koniec wiodą nas do Umbrii, która – jak uważał Gustaw Herling-Grudziński – jest jeszcze piękniejsza od Toskanii…
To książka, po lekturze której naprawdę można się rozmarzyć. I o tyle „niebezpieczna”, że człowiek ma ochotę rzucić wszystko i natychmiast jechać do Toskanii - czytamy na blogu salonkulturalny.pl.
Stopka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz